Pasja i wytrwałość – moja rozmowa z dr Ireną Eris

Pasja i wytrwałość – moja rozmowa z dr Ireną Eris

Jest kilka kobiet, których karierę zawodową obserwuję i podziwiam. Wśród nich jest dr Irena Eris – wytrwały przedsiębiorca, pełna zaangażowanie w to czym na co dzień zajmuje się jej firma. W naszej rozmowie pokazuje w jaki sposób pasja i wytrwałość pozwoliły jej na osiągnięcie wyjątkowego sukcesu.

A: Pani Ireno, jeśli ktoś prosi Panią o przedstawienie się, ponieważ nie miał okazji Pani poznać wcześniej, to co Pani mówi?

Irena Eris: Irena Eris.

Proszę powiedzieć ile godzin dziennie Pani pracuje?

Mam nienormowaną pracę, którą trudno przeliczyć na godziny. Są dni, kiedy pracuję od rana do późnego wieczora. Są też takie, kiedy mogę skończyć wcześniej. Lubię pracę i nie mogłabym bez niej funkcjonować, ale również, świat poza życiem zawodowym jest dla mnie bardzo ważny. Nie stawiam wyłącznie na jeden obszar, lecz poszukuję również innych, właściwych dla moich pasji i zainteresowań. Tak, bym miała swój azyl. Wyznaję zasadę, że nie wolno zapominać o równowadze, którą mnie osobiście zapewnia rodzina, grono znajomych czy odpoczynek.

Jak się Pani relaksuje? W jaki sposób wygląda Pani czas po pracy, w momencie kiedy Pani nie pracuje, co robi Pani, żeby się odprężyć?

Mamy z mężem dużo obowiązków. Często podróżujemy służbowo, jesteśmy aktywni poza firmą. W mojej pracy nie ma sztampy, wciąż coś się dzieje, podejmowane są jakieś nowe wyzwania. Nie ma nudy. Jednak w ciągu tygodnia trudno znaleźć wolną chwilę na relaks. Kiedy taka się znajdzie, zawsze pod ręką jest dobra książka, czy ciekawy dokument. Staramy się także w weekendy wyjeżdżać za miasto. Nie można wypocząć, kiedy pozostaje się w wolne dni w domu. Potrzebne jest oderwanie się o codzienności, nowe otoczenie.

Co lubi Pani najbardziej w byciu liderem, co sprawia Pani największą satysfakcję ?

Największa satysfakcja… To efekty mojego zaangażowania. Nie wyobrażam sobie, abym mogła być szczęśliwa, jeśli nie lubiłabym tego, co robię i nie byłabym przy tym konsekwentna i uparta. Liczy się determinacja, pasja i chęć realizowania własnych marzeń.

Pasja i wytrwałość

                    fot. Jacek Kucharczyk

 Co jest najtrudniejsze w takim byciu przywódcą, właścicielem firmy, liderem?

Moim zdaniem odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Kiedy jesteśmy dużym i cenionym pracodawcą, proces decyzyjny jest niezwykle skomplikowany. Lider ponosi odpowiedzialność za ewentualne fiasko, ale też świętuje sukces z całym zespołem. Małą firmą zarządzać jest łatwiej. W dużej, odpowiadamy za decyzje biznesowe – dotyczące bezpośrednio już nie tylko nas, ale przede wszystkim ludzi, którzy z nami pracują. Menadżer musi mieć wizję; wiedzieć, dokąd chce iść; mieć pasję i zarazić nią pracowników. Powinien być autentycznie zaangażowany i mieć czas dla tych, którzy potrzebują dodatkowego wyjaśnienia, czy też informacji zwrotnych. Wszystko ma służyć jak najlepszemu osiąganiu wspólnych celów i rozwoju firmy – bez niego następuje regres. Ważne zatem jest ustalenie jednego kierunku działań i przekazanie tych informacji kaskadowo w dół, tak by pracownicy znali priorytety i wiedzieli dokąd zmierzamy. To jest niezwykle trudne, ale niezbędne do płynnego rozwoju przedsiębiorstwa.

Chciałam też podpytać o ten moment przejścia z takiej małej firmy, kiedy nagle okazało się, że firma się coraz bardziej rozwija, a Pani musi przewodzić tej firmie. Musi podejmować trudne decyzje. Czy pamięta Pani może takie 3-4 momenty kiedy poczuła, że to jest bardzo ważny moment przełomowy, gdzie jest wóz albo przewóz.

Takich momentów było kilka. Nie traktowałabym ich w charakterze „wóz albo przewóz”. To bardziej „szczęśliwy traf”. Takim szczęśliwym zdarzeniem była zmiana ustrojowa  z 1989 roku. Nowa sytuacja gospodarcza, pozwoliła na szybki i swobodny rozwój firmy. Zmiana ta nastąpiła w momencie, w którym osiągnęłam już pułap możliwości rozwoju dopuszczalny dla prywatnego biznesu w ustroju komunistycznym i dalszy rozwój firmy niewątpliwie byłby niemożliwy.

Po 89 roku, pojawiły się w naszym kraju zagraniczne koncerny. To był najważniejszy sprawdzian dla rodzimy producentów. Upadło wówczas wiele przedsiębiorstw, które święciły triumfy w warunkach gospodarki socjalistycznej. Giganty kosmetyczne prowadziły bardzo dynamiczne kampanie reklamowe, wypierając z półek krajowe kosmetyki. Nikt z naszej branży nie miał doświadczeń w takiej walce, gdyż przed 1990 rokiem popyt przewyższał podaż, a konkurencji praktycznie nie było. Jeśli mieliśmy wtedy problemy, to raczej z zakupem komponentów do naszych produktów, ale nigdy, poza początkowym okresem, nie mieliśmy kłopotów ze sprzedażą. Toteż kiedy zachodnie firmy zarzuciły rynek swoimi wyrobami, wydawało się, że nie mamy szans na przetrwanie: nie mieliśmy środków na intensywną reklamę ani doświadczeń w tej materii.

Mieliśmy tylko zaufanie kobiet i dzięki niemu przetrwaliśmy. Polki nie chciały zamienić sprawdzonych kremów Dr Irena Eris na zagraniczne marki, więc firma – nieblokowana już przez pseudosocjalistyczne zakazy – mogła rozwinąć skrzydła. Wygraliśmy zaufaniem do marki, lojalnością klientów, produktem bezpiecznym i innowacyjnym.

Zastanawia mnie jak się pani uczyła zarządzania, kiedy firma tak zaczęła szybko rosnąć?

Nikt mnie tego nie uczył.  Skończyłam farmację. Na początku, wydawało mi się, że jeśli stworzę dobry produkt, to będzie on pożądany przez klientów. Nie zdawałam sobie wówczas sprawy z tego, co to jest zarządzanie, dystrybucja, jakie problemy mogą wystąpić. Zaczynałam od zera, zatrudniałam tylko jedną osobę do pomocy. Później do mojej działalności włączył się mój mąż. I w naturalny sposób to on przejął funkcję zarządczą, a ja dalej pracowałam w laboratorium i tworzyłam nowe receptury.

Dzięki trudnym początkom dużo nauczyliśmy się na własnych błędach. Zarządzaliśmy na zasadzie logicznego myślenia, rozwiązywania podstawowych problemów, czasami metodami niestandardowymi. Patrząc przez pryzmat tych wszystkich lat, myślę, że jeśli ktoś chce naprawdę coś w życiu zrobić, ma jakiś cel, a nie do końca zdaje sobie sprawę, jak wyboista czeka go droga, to chyba właśnie ten brak świadomości umożliwia mu czasem postawienie tego pierwszego kroku.

A teraz uczy się Pani jeszcze, gdzieś rozwija umiejętności biznesowe, czy to raczej już tak płynnie, reaguje Pani na to co się dzieje w otoczeniu?

Wciąż odpowiadam za proces tworzenia produktu. Uczestniczę w nim na każdym etapie jego powstawania. Począwszy od tworzenia idei, poprzez prace laboratoryjne, aż po efekt końcowy, który trafia na półkę. Kreacja, praca twórcza, poczucie tworzenia innowacyjnych rozwiązań, sprawia, że pomiędzy pracą a pasją mogę śmiało postawić znak równości. Nie chciałabym przysiąść na laurach i zacząć „odcinać kupony”. Czuję, że moja firma ma duży potencjał i chcę brać czynny udział  w jej rozwoju. Twórcza praca daje mi mnóstwo satysfakcji. Lubię patrzeć na świat oczami klientów, wyczuwać ich potrzeby, spełniać oczekiwania.

Pasja i wytrwałość

Skoro mówi Pani, że trzeba patrzeć oczami klientów, to co to znaczy? To znaczy jakie on ma potrzeby, co jest dla tego klienta ważne?

Klient oczekuje od nas przede wszystkim: dobrego produktu. Innowacyjnego, który wnosi coś nowego na rynek. I po drugie: jest wysokiej jakości i  – bezwzględnie oczywiście – bezpieczny. Dzisiejsze kosmetyki powstają w oparciu o wysoce zaawansowane badania. To już nie są proste kremy, które znamy z przeszłości. Obecnie wykorzystujemy nowe technologie ułatwiające przejście substancji aktywnych przez barierę ochronną skóry i umożliwiające im dotarcie do, określonych z góry, elementów wewnątrz komórek skóry.  Takich właśnie innowacji i prekursorskich rozwiązań oczekują od nas klienci, a my wychodzimy im naprzeciw. Jako jedna z niewielu firm kosmetycznych w Polsce i na świecie, prowadzimy własne, zaawansowane badania w naszym, unikatowym w branży kosmetycznej,  Centrum Naukowo-Badawczym.

Efekty tych badań sprawiają, że możemy proponować nie tylko nowe technologie, ale również substancje aktywne. Mamy własne patenty i wiele zgłoszeń patentowych, czekających na rejestrację. Nasi naukowcy publikują swoje odkrycia w światowej prasie branżowej, biorą udział w zagranicznych kongresach, dokładając tym samym cegiełkę do rozwoju światowej kosmetologii. Dzięki temu, że stawiamy na innowacje – tworzymy coś nowego, wyznaczamy trendy. Co jest źródłem ogromnej satysfakcji i zachętą do podejmowania dalszych wyzwań.

Czego by Pani życzyła tej młodej Irenie, która na początku rozkręcała firmę.

Bądź sobą. Nie zmieniaj się i podążaj za swoimi marzeniami.

 Co Panią inspiruje, skąd Pani ma pomysły na kolejne produkty, kolejne rozwiązania?

Zewsząd czerpię inspirację. Przede wszystkim inspiruje mnie postęp nauki i nowe osiągnięcia – kosmetologia jest dziś bardzo dynamiczną nauką, ściśle związaną z medycyną. Obserwuję otaczający świat, słucham ludzi: czego potrzebują, czego od nas oczekują. Również samo życie często podsuwa nam wiele wskazówek. Staram się być kreatywną i nie podchodzić rutynowo do swoich obowiązków. Rutyna zabija przecież wyobraźnię. Zawsze pasjonowały mnie poszukiwania czegoś nowego, lepszego. Ta odkrywcza natura wpisuje się już w dzisiejsze DNA całej firmy. Wszyscy koncentrujemy się na odkrywaniu tego, czego jeszcze nie było i to daje nam satysfakcję z pracy. Dzięki temu od lat jesteśmy jedyną firmą kosmetyczną uwzględnianą w corocznych rankingach innowacyjnych przedsiębiorstw w Polsce. Dzięki jakości produktów i naszej filozofii zaproszeni zostaliśmy do elitarnego stowarzyszenia marek luksusowych – Comité Colbert.

Comité Colbert to ekskluzywny klub założony w 1954 roku przez Jeana-Jacquesa Guerlaina – twórcę słynnej firmy kosmetycznej. Do niedawna komitet zrzeszał wyłącznie ekskluzywne francuskie marki – takie jak m.in. Boucheron, Cartier, Chanel, Dior, Hermès, Hotel Ritz, Louis Vuitton, szampan Veuve Clicquot – oraz prestiżowe instytucje kultury – m.in. Luwr, Operę Paryską czy Comédie-Française – francuski teatr narodowy. Dopiero w 2011 roku do tego grona dołączyły cztery marki europejskie – m.in. niemieckie Leica i MontBlanc. W 2012 roku, również Dr Irena Eris została przyjęta w poczet światowych marek, które działają, aby poszerzać i promować idee związane z luksusem, pięknem i ekskluzywnością. Nasza marka jest jedyną polską marką przyjętą do Comité Colbert.

A najbardziej jest Pani dumna z… ?

Nie mam powodu, by czegoś się wstydzić, czy żałować. W historii firmy kilka razy wyprzedzaliśmy światowe  trendy. Jest to świadectwem najwyższego kunsztu i zaawansowania prac badawczych w naszym Centrum Naukowo – Badawczym. Ostatnim hitem są, bardzo doceniane przez kobiety, kapsułki Neuro Filler. Pierwszy raz wprowadziliśmy je 20 lat temu, jednak okazało się, że byliśmy zbyt innowacyjni jak na owe czasy. Po 20 latach wzbogacone o najnowocześniejsze składniki, wprowadziliśmy je ponownie na rynek – i tym razem koncept został wspaniale przyjęty przez konsumentki.

Podobnie wyglądała sytuacja z peelingiem, miał fantastyczną recepturę, ale nie mogłam go wprowadzić, dlatego, że ta forma pielęgnacji nie była jeszcze znana na naszym rynku. Kobiety nie wiedziałyby, co to za produkt. Musiałam poczekać, aż zaczęło się mówić o potrzebach używania peelingu.

Pasja i wytrwałość

 fot. Jacek Kucharczyk

A jak obserwuje Pani kobiety, które teraz zakładają firmę to co by Pani im poradziła? Jakie błędy popełniają te młode kobiety, które zaczynają wchodzić w świat biznesu, które Pani jako już osoba doświadczona, z boku obserwuje i myśli, też tak robiłam i zobaczysz, musisz się nauczyć na swoich błędach.

Polki są niezwykle przedsiębiorcze. Potrafią spełniać swoje marzenia i mają doskonałe pomysły na własne biznesy. Jestem jurorem wielu konkursów biznesowych, w tym przewodniczącą jury konkursu skierowanego do kobiet – Sukces Pisany Szminką – i widzę, jak kreatywne są kobiety. Popieram takie działania, bo nie liczy się wielkość prowadzonego biznesu, ale to, czy daje on satysfakcję, jest realizacją celów i marzeń. Biznes to przecież trudna sztuka. Dlatego, kiedy decydujemy się na ten krok, musimy pamiętać o wielu rzeczach. Po pierwsze, „szybko” nie zawsze oznacza „z sukcesem”. Najważniejsze jest to, by wiedzieć, co się chce robić, w którym iść kierunku, sprecyzować cele – te bliższe i dalekie. Liczy się determinacja, pasja i chęć realizowania własnych marzeń. Jeśli ma się świadomość, co się chce robić, jest się osobą silną i wytrwałą, a jednocześnie szanującą otoczenie i drugiego człowieka,  sukces okazuje się być na wyciągnięcie ręki.

 A czego Pani życzyć?

Nie mam jakiś życzeń specjalnych, poza bardzo prozaicznymi – zdrowia, po prostu zdrowia.

 

Dlaczego praca za darmo się opłaca?

Dlaczego praca za darmo się opłaca?

Odkąd pamiętam zawsze szukałam czegoś, co chciałabym robić do końca życia i w czym się specjalizować. Dlatego uważam, że praca za darmo się opłaca ponieważ pozwala na testowanie wiele różnych zajęć. Pracowałam jako hostessa, sprzedawca, nauczycielka języka angielskiego czy Wiedzy o Społeczeństwie. Pisałam do gazet, prowadziłam programy w radio, pracowałam jako trener.

Wszystko po co, żeby zobaczyć w czym czuję się najlepiej, co mi najbardziej wychodzi, a przede wszystkim co najbardziej lubię robić.

Te wszystkie testy doprowadziły do tego, że obecnie mogłabym pracować wykonując osiem różnych zawodów, a które często przydają mi się w firmie.

Wierzę, że w przyrodzie nic nie ginie i wszystko czegokolwiek się nauczyłam wcześniej czy później przyda mi się w życiu. Sama często zaskakuję siebie i innych, że robiąc coś po raz pierwszy, wiem w jaki sposób do tego podejść. Jednak przyglądając się danej rzeczy, okazuje się, że to nie prawda. Już gdzieś miałam okazję wykonywać coś podobnego, ale po prostu w tym wszystkim nieraz zdarza się, że o tym doświadczeniu zapomniałam. Tak bardzo zlało się ze mną.

Dlaczego praca za darmo sie opłaca

               Razem z Jolą Bochacz i Anią Syzdół prowadziłyśmy program Planeta Venus

Istnieją cztery poziomy wiedzy:

Nie wiem, że nie wiem – nie wiem, że jest jakiś obszar, tematyka, która istnieje poza moją wiedzą, dzieje się coś o czym mogę nawet nie uświadamiać sobie, że istnieje (bardzo trudno opisać ten rodzaj niewiedzy, więc mam nadzieje, że w miarę zrozumiale ją przedstawiłam ;-))

Wiem, że nie wiem – wiem, że istnieje jakiś obszar wiedzy, którego nie posiadam. Np. nie mam pojęcia jak działa silnik spalinowy. Nie wiem, nie chcę tego wiedzieć i kropka.

Wiem, że wiem – mam pewną wiedzą, którą nabyłam czy to poprzez naukę w szkole czy poprzez życiowe doświadczenia. Z banalniejszych przykładów, znam tabliczkę mnożenia 😉

Nie wiem, że wiem – kiedy coś długotrwale wykonujemy, często nie analizujemy krok po kroku tego co robimy. Po prostu to wykonujemy. To tutaj mogą odnaleźć się wszystkie te osoby, których dotyka tak zwana klątwa wiedzy – czyli wiedzą o czymś i myślą, że jest to wiedza, którą każdy posiada. Tak długo/często ją wykonują, że nie zauważają, że ich wiedza i doświadczenie nie jest czymś co każdy posiada.

Dlaczego o tym tutaj piszę? Ponieważ wszystkie moje testy sprawiły, że doskonale wiem co lubię robić i w czym naprawdę się sprawdzam. Nie raz spotykam się z osobami, które stale szukają swojej drogi zawodowej. Kluczą, są niepewne i nie wiedzą co ze sobą robić. Im wcześniej i intensywniej testujemy siebie w boju, tym szybciej znajdziemy to, co jest naprawdę dla nas.

Wszystko na czym obecnie zarabiam, kiedyś wykonywałam za darmo. Czy kiedy pracując przy organizacji społecznej pt. Obiady czwartkowe, które prowadziliśmy ze znajomymi w Kielcach i bawiłam się w funkcję rzecznika prasowego  kontaktując się z dziennikarzami i nagłaśniając naszą aktywność. Czy prowadząc w moim byłym III Liceum im. CK Norwida program pt. Akademia Rozwoju, uczyłam maturzystów takich kwestii jak inteligencja emocjonalna, asertywność czy wystąpienia publiczne.

Dlaczego praca za darmo sie opłaca Dlaczego praca za darmo sie opłaca2

                     Zdjęcia ze spotkań Grupy Obiady Czwartkowe

Nie kręciłam nosem tylko odkrywałam jak wielką frajdę sprawia mi to, co wtedy robiłam. Jaką satysfakcję miałam kiedy kolejne osoby po zajęciach podchodziły i pytały się o rozwinięcie, któregoś z zagadnień czy ukazywały się kolejne artykuły promujące aktywności „Obiadów czwartkowych”. Dzięki pracy całego zespołu mogliśmy gościć najważniejsze osoby z władz lokalnych, dyrektorów istotnych placówek, nieżyjącego już Przemysława Gosiewskiego czy znaną i cenioną aktorkę i tancerkę Edytę Herbuś.

Wszystko to mnie rozwijało. Dawało ogromne doświadczenie, z którego czerpię teraz każdego dnia pracy.

Dziś spotykam się z potencjalnymi pracownikami, którzy ledwo skończyli studia, nie wiedzą co chcą robić, a ich oczekiwania finansowe są znacznie poza ich umiejętności. Nie jest tutaj moim celem narzekać na młodych pracowników, bo nie jeden artykuł o tym powstał.

Moim celem jest raczej zachęcić tych, którzy dalej szukają swojej drogi, a na przykład mają rodziny i muszą je za coś utrzymać, do nie przestawania w testach.

Jest mnóstwo miejsc i możliwości pracy gdzie możecie sprawdzić co jest dla Was. Do testowania i przebranżowienia się w każdym momencie swojego życia. Jeden zawód na całe życie to przeszłość, która chyba już nigdy nie wróci.

Umiejętność szybkiej edukacji, nawet za darmo w początkowym etapie, to przyszłość według mnie. A przede wszystkim oszczędzenie sobie wielu frustracji – tak ze strony siebie jak i przyszłego szefa.

 

Firma mnie rzeźbi!

Firma mnie rzeźbi!

Wyobraź sobie kamień. Może to być marmur albo granit. Jesteś rzeźbiarzem i postanawiasz pokazać jak Michał Anioł podobno zwykł mawiać, „Widzę rzeźbę, teraz muszę tylko odrzucić to, co zbędne”

Bierzesz potrzebny sprzęt i zaczynasz. Stopniowo wraz kolejnymi uderzeniami, ujawnia się postać. Nadajesz jej coraz bardziej ludzki kształt i oto jest – postać, człowiek. Płeć w tym momencie nie jest najważniejsza.

A teraz wyobraź sobie, że ten kamień czuł. Czuł każde uderzenie, każdy szlif. Proces wyłaniania się postaci był trudny nie tylko dla samego artysty, ale i rzeźbionego. Na koniec, jako artysta możesz być zadowolony z efektu swojej pracy. Czasem niekoniecznie.

Niebawem minie 4,5 roku jak prowadzę swoją firmę i czasem czuję się jak taki artysta, choć dużo częściej jak ten kamień. Własny biznes to nie tylko realizacja projektów, tworzenie ciekawych rzeczy dla klientów. To według mnie przede wszystkim praca z samym sobą.

Prowadzenie firmy to też…

Pozyskiwanie czy też rozwijanie kolejnych umiejętności, które są kluczowe dla sukcesu prowadzenia firmy. To proces rzeźbienia naszego charakteru, testowanie wytrzymałości materiału, a także jego plastyczności.

Prowadzenie firmy

Ja sprzed firmy i obecna ja to inne osoby. Dopiero z perspektywy czasu widzę ile pracy musiałam włożyć w to, aby stać się tym kim jestem teraz i niestety widzę jak wiele rzeczy jeszcze przede mną. Takie umiejętności jak personal branding, sprzedaż, delegowanie obowiązków czy windykacja należnych środków to coś z czym nie każdy się rodzi. Umiejętność reakcji na to co wydarza się każdego dnia, też jest czymś co rozwija się z czasem i jest efektem prowadzenia firmy.

Im bardziej materiał z którego jesteśmy stworzeni jest elastyczniejszy, podatniejszy na zmiany i dopasowujący się do otoczenia tym lepiej. Ponieważ każda zmiana mimo wszystko boli.

Nie wierz w to, że prowadzenie firmy to tylko biznes plan, który musisz zrealizować. Przede wszystkim zacznij od siebie. Brzmię tutaj troszkę jak coache, których tak bardzo nie lubię, ale tym wypadku to akurat prawda.

Nastaw się, że praca nie zawsze będzie łatwa. Ty nie od razu nauczysz się nowych rzeczy i trzeba będzie nieraz poprawiać swoją pracę, modyfikować bo jednak rzeźbienie nie idzie tak szybko, tak sprawnie jak myślałeś. Nastaw się też, że nie wiesz jak na Ciebie wpłynie prowadzenie firmy, jak bardzo się zmienisz i w którym kierunku.

prowadzenie firmy

Zaczynam rozumieć, choć nie zawsze pochwalam, komentarze typu „własny biznes go zmienił”, „teraz jest jakaś inna”. To naturalne i lepiej się na to przygotuj. Własna firma Cię wyrzeźbi. Zhardziejesz i coraz mniej rzeczy będzie Cię wzruszać. Uodpornisz się, ale nie będzie to najprostsze. Na pewno nie najłatwiejsze i nie zawsze najprzyjemniejsze.

Ważne byś był świadom tego procesu. I na koniec czy będziesz z tej zmiany zadowolony…

Akademia Wenusjanki – czyli jak zostać idealną businesswomen

Akademia Wenusjanki – czyli jak zostać idealną businesswomen

Własna firma to cel, marzenie niejednej z nas. Czasem to sytuacja życiowa wymogła na nas zostanie przedsiębiorcą. Jednak jeżeli już czymś się zajmujemy, zwykle chcemy wykonywać swoją pracę jak najlepiej.

Pamiętam jak przed założeniem firmy brałam udział w różnych szkoleniach dla przyszłych ludzi biznesu. Uczyłam się wtedy o pisaniu biznes planu, księgowości, zarządzaniu pracownikami. I teraz z perspektywy czasu, mam wrażenie, że takie szkolenia przed założeniem firmy nie wniosły wiele w moje życie.

Co robiłam wcześniej

Wynika to przede wszystkim z tego, że wtedy większość rzeczy była dla mnie tylko wyobrażeniem. Nie umiałam odnieść się do rzeczywistości, znaleźć analogii rozwiązania jakiegoś problemu w realnych sytuacjach, które mi się przydarzały. Porównałabym to do nauki języka obecnego bez mówienia. Niby wszystko wiem, znam słówka, czasy, znam zastosowanie, ale kiedy przychodzi mi nagle coś powiedzieć, nie umiem tworzyć zdań.

Założenie własnej firmy sprawiło, że jednocześnie miałam lekcje ze wszystkiego co wiąże się z prowadzeniem biznesu. Od razu uczyłam się zarządzania finansami, zatrudniania i delegowania obowiązków, sprzedaży i negocjacji z klientami, nie raz też windykacji. Kiedy powołałam wtedy Com Creation a obecnie Come Creations Group stałam się w pełni panią swojego czasu. Wpadałam, i dalej wpadam ale już mniej, w skrajności jeżeli chodzi o czas mojej pracy.

Nie raz zaniedbałam higienę dnia codziennego, odpoczynku, czasu dla siebie. Wydawało mi się, że pracując więcej, więcej zrobię. Jednak ciało ma swoje ograniczenia, dla których ja nie byłam zupełnie pokorna.

Akademia Wenusjanki

Co się zmieniło

W dalszym ciągu wiele rzeczy poprawiam, optymalizuje w swojej firmie. Jednak te cztery lata, to swego rodzaju rollercoster, który byłby inny, gdybym szybciej uczyła się, otwarciej mówiła, że mam z czymś problem i szukała wsparcia wśród znajomych znacznie bardziej wprawionych w meandry własnego biznesu.

Dużo rozmawiam z innymi przedsiębiorcami o takich problemach jak zarządzanie budżetem firmy, tego jak rozkładać i planować wydatki. Przewidywać różne tendencje, delegować obowiązki, a później weryfikować efekty. W oparciu o te wszystkie rozmowy, i swoje własne doświadczenia, postanowiłam powołać nowy projekt pt. Akademia Wenusjanki. Dwa lata temu też podchodziłam do tego projektu, ale właśnie z braku wiedzy o różnych uwarunkowaniach, nie doszedł do skutku.

Teraz postanowiłam ponownie go zrealizować. Zebrałam wszystkie tematy z jakimi borykałam się ja lub moi znajomi, przy prowadzeniu firmy. Cała Akademia Wenusjanki składa się z 10 weekendowych zajęć. Każda chętna Wenusjanka może wybrać sobie te z zajęć, którego akurat potrzebuje lub serię. Dzięki temu dajemy wybór i pozwalamy na indywidualne ustalenie swojego planu rozwoju.

Akademia Wenusjanki

Tematy, które podejmuję

Zarządzanie sobą w czasie – w końcu, każda z nas chce jak najszybciej i najlepiej pracować i zająć się także innymi swoimi pasjami.

Personal Branding – Twoja firma to Ty. Lider – to osoba, która wielokrotnie przyciąga klientów poprzez swój wizerunek – zadbaj o to, aby był jak najkorzystniejszy dla Ciebie.

Modele biznesowe w praktyce – czy na pewno wiesz co sprzedajesz i co jest wartością w twojej firmie? A może gdzieś wokoło jest obszar, który też mogłabyś zagospodarować. To szkolenie pomoże ci właśnie w tym zakresie.

Podstawy prawa w małej firmie – taniej kosztuje praca prawnika niż błędy czy zaniedbania jeżeli nie współpracujesz z jakimś. Na tych zajęciach dostaniesz gotowe wzory umów, które później będziesz mogła dowolnie edytować. Poznasz zagadnienia, które wymagają szczególnej uwagi obojętnie na jakim etapie firmy jesteś i dowiesz się jak sobie z nimi radzić.

Public relations w twojej firmie – w jaki sposób sprytnie promować firmę, aby więcej osób o niej wiedziało? Na którym etapie warto zatrudnić pracownika, a kiedy bardziej sprawdzi się agencja? I wreszcie, albo przede wszystkim jak zacząć i czego unikać.

Social media rentgen – media społecznościowe to podstawa, ale nie w każdym biznesie. Dzięki szkoleniu dowiesz się, który z kanałów będzie dla ciebie najlepszy, a na który szkoda czasu. Poznasz proste techniki, które pozwolą ci na rozwijanie komunikacji w social media skutecznie, dowiesz się jak to robią najlepsi. Bo w końcu to od nich najlepiej się uczyć.

Jak skutecznie zwiększyć sprzedaż w Internecie? – e-commerce to trend, który z każdym rokiem zyskuje większą popularność i zwolenników. My też coraz więcej kupujemy w sieci. Na co zwrócić uwagę przygotowując swój sklep? W ogóle czy one jest ci potrzebny? Odpowiedzi na te pytania i wiele innych, poznasz w trakcie tych zajęć.

Efektywne zarządzanie zespołem – rozwój firmy nieodłącznie wiąże się ze zwiększaniem osób, które pomagają ci w jej prowadzeniu. Co zrobić aby dobrać właściwych ludzi, którzy będą rozwijać ją razem z tobą? To szkolenie pokaże jak delegować i sprawdzać, byś miała poczucie dobrze wykonanej pracy i świetny zespół.

Zarządzanie budżetem firmy – właściwe zarządzanie pieniędzmi to podstawa. Bez tego wiele możesz stracić lub przeoczyć. To must have każdego przedsiębiorcy, po to aby dbać o właściwy przepływ pieniądza, odpowiednie planowanie wydatków i inwestowanie zarobionych środków.

Trening kreatywności. Pobudzanie kreatywności w zespole – niestandardowe myślenie już nie jest tylko pobożnym życzeniem. Duża konkurencja, zalew informacji jaka spotyka nas każdego dnia powoduje, że nie możemy już pozwolić sobie na sztampowe działania. W jaki sposób rozwijać kreatywne podejście do swojej pracy i w zespole? Jak tworzyć ciekawe rozwiązania? Te zajęcia pozwolą ci na poznanie wielu narzędzi, które będziesz mogła wykorzystywać każdego dnia w swojej firmie.

Do kogo skierowana jest Akademia Wenusjanki?

Akademia Wenusjanki skierowana jest przede wszystkim dla kobiet już prowadzących swoje firmy. Dzięki temu spotkasz na zajęciach nie tylko praktyków, ale przede wszystkich będziesz miała okazję skonfrontować swoje wątpliwości i problemy z innymi, podobnymi tobie kobietami.

Cały weekend poświęcony jednemu tematowi pozwoli na bardzo dogłębną analizę danego zagadnienia, stworzenia modeli idealnych do twojego biznesu, a przez to pomoże ci w lepszym jego prowadzeniu.

Zostań idealną businesswomen i dołącz do nas.

Moje lekcje z realizacji projektu Wenusjanki

Moje lekcje z realizacji projektu Wenusjanki

Projekt Wenusjanki realizuję od kwietnia 2013 roku. Obecnie jesteśmy jedną z największych społeczności kobiet w kraju, która spotyka się regularnie. Poznaj moje lekcje z jego prowadzenia.

W naszych wydarzeniach projektu Wenusjanki uczestniczą panie z Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Trójmiasta i Poznania, zorganizowałyśmy też trzynaście konferencji w Kielcach.

12841188_993927047357827_5003170297823135847_o

Projekt Wenusjanki jest obecnie zarejestrowanym znakiem towarowym projektem, z którego jestem szczególnie dumna. Dotychczas zrealizowałyśmy 64 konferencje, w których udział wzięło 190 prelegentów i łącznie 6 500 kobiet. W wydarzenia zaangażowało się ponad 700 firm. Często mówię o swojej pracy jako o rzeźbieniu, tworzeniu czego. Dziś będzie o tym, w jaki sposób Wenusjanki wyrzeźbiły mnie.

Już nie raz pisałam o tym jak zaczynałam Wenusjanki i zastanawiałam się czy powinnam o tym pisać po raz kolejny. Jednak dla jasności i porządku treści postanowiłam, że jednak dobrze byłoby w kilku słowach napisać o tym projekcie, skoro za chwilę chcę przedstawić ci jakie lekcje z niego wyniosłam.

Projekt Wenusjanki jest moją odpowiedzią na chęć otaczania się wybitnymi osobami. Kiedy przyjechałam z mojego rodzinnego miasta Kielce do stolicy, nie znałam zbyt dużo osób, a szczególnie nie miałam tutaj przyjaciółek. Chodziłam na różne wydarzenia dla kobiet, jednak jakoś nie przemawiały one do mnie. Były przede wszystkim zdominowane przez licznych coachy i trenerów, którzy wychodzili na scenę i opowiadali nam jak żyć.

Tak jak nie mam nic przeciwko indywidualnym spotkaniom z tego rodzaju doradcami, tak w przypadku większej grupy – bardzo mi to przeszkadza. Nie trafiają do mnie takie ogólniki, dlatego szybko przestałam uczęszczać na takie wydarzenia i postanowiłam stworzyć własne.

Nazwa projektu Wenusjanki to troszkę taka kontynuacja audycji radiowej, którą wymyśliłam i prowadziłam w 2010 roku pt. Planeta Venus. Wspólnie z Jolą Bochacz i Anią Syzdół co tydzień w Radiu Planeta, w każdą niedzielę o 15:00 gościłyśmy różne wybitne osoby – głównie kobiety – i rozmawiałyśmy o tym, w jaki sposób radzą sobie z życiem codziennym, godzą obowiązki zawodowe z prywatnymi. W jaki sposób znajdują czas na pasje.

Dlatego kiedy przyszło do wymyślania nazwy wydarzenia już nie miałam wątpliwości jak powinno się ono nazywać. Co ciekawe, wśród uczestniczek naszych konferencji określenie weszło tak mocno do powszechnego użycia, że aktywne, pełne pasji i motywacji kobiety nazywają „Wenusjankami”. Często na określenie jakiejś osoby mówią – „Typowa Wenusjanka” i wszyscy wiemy o co chodzi.

12829264_993926634024535_6999871945235522577_o

Jak zatem wpłynął ten projekt na mnie? Na pewno bardzo, w kilka punktach poniżej przedstawię jak. Moje lekcje:

1. Warto materializować swoje pomysły

Projekt Wenusjanki zaczął się od pomysłu i mojej potrzeby. Teraz sprawiają, że poznaję ok. 100 osób miesięcznie, mam koleżanki w największych miastach, a przede wszystkim czuję, że otaczam się wyjątkowymi osobami.

Ten projekt sprawił, że o wiele łatwiej i szybciej rozwijam firmę, niż gdybym go nie miała. To rodzaj wizytówki, która nie tylko jest uwiarygodnieniem tego, że znamy się na organizacji eventów, ale przede wszystkim wiemy w jaki sposób komunikować się do kobiet. Wiemy co je interesuje i w jaki sposób sprawić, żeby coś je zainteresowało. Mamy tego namacalne dowody na naszych wydarzeniach.

Wenusjanki

2. Pieniądze ograniczają – do pewnego stopnia – kreatywność

Wenusjanki zaczynałyśmy z budżetem niemalże 0,00 zł. Do tej pory nie operujemy wielkimi kwotami przy jego organizacji, a to z tego powodu, że dzięki temu nie raz tworzymy rzeczy ciekawsze, inne od dotychczas będących na rynku.

Moim zdaniem zbyt duży budżet przy projektach społecznościowych rozleniwia, sprawia, że bardzo często uciekamy do utartych schematów i kończymy jak większość.  Ta większość nie musi być zła, jednak jeżeli chcesz się czymś wyróżnić, pokazać swoją unikatowość, to o wiele lepszy sposób.

  3. Nie ważne jak bardzo się starałaś – na koniec i tak inni zweryfikują Twoją pracę.

Kiedyś bym tego zdania nie napisała. Kiedyś twierdziłam, że sama praca i dobre intencję potrafią usprawiedliwić wiele. Teraz po części może i z tym się zgadzam, jednak kiedy przychodzi do realizacji naszych projektów, to już mi nie pasuje. Wenusjanki nauczyły mnie, że starać się, a nie mieć z tego większych efektów to żadna satysfakcja, a tym bardziej powód do dumy.

Adam Ringer, właściciel Green Coffe Nero powiedziałam w trakcie naszego wywiadu, że ludzie głosują nogami w jego kawiarni. U nas wygląda tak samo. 80% naszych uczestniczek przychodzi na Wenusjanki z polecenia. I to najpiękniejsza nagroda jaką możemy, jako organizatorki wydarzenia, otrzymać. Co ciekawe, rekomendują nas nie tylko kobiety, które brały udział w konferencjach, ale także mężczyźni, którzy znają projekt z Facebooka!

Uczestniczki nie widzą i nie wiedzą ile pracy wkładają w organizację każdej konferencji lokalne koordynatorki. Nie widzą ile wysłały maili, telefonów czy odbyły spotkań, aby to wydarzenie zostało zrealizowane. Na koniec ważne jest jak wyszło, bo uczestniczki mówią wtedy sprawdzam.

 4. „Nie dziś” nie oznacza „nie jutro, albo pojutrze”

Wenusjanki nie byłyby możliwe bez firm, które angażują się w organizację konferencji. Nie odbyłyby się też bez wybitnych osób, jakie zapraszamy aby podzieliły się swoją wiedzą i doświadczeniem. Pozyskanie i jednych i drugich nie raz zajmuje wiele czasu.

Początki Wenusjanek były trudne, obecnie też nie jest najłatwiej, szczególnie jeżeli staramy się o naprawdę wyjątkowych mówców. Nie raz prowadzimy rozmowy z partnerem czy prelegentem przez kilka tygodni a nawet miesięcy. Dla przykładu, abyśmy mogły gościć Rafała Brzoskę, szefa firmy Integer, właściciela marki Inpost, od zaproszenia do jego obecności minęło prawie 9 miesięcy. Za każdym razem coś się przesuwało, miał wyjazd służbowy. Ale przyszedł ☺ I podobno jednym z czynników, który go przekonał do udziału w wydarzeniu, była właśnie moja wytrwałość.

Dokładnie to słowo bardzo określa mnie obecnie. Wenusjanki i Come Creations Group sprawiły, że jak nigdy nie poddaję się i próbuję do skutku.

Wenusjanki

  5. To szef na koniec i tak odpowiada za wszystko

Kiedy realizujesz i powierzasz zadania swoim pracownikom i tak na koniec jeżeli będzie jakiś problem, coś nie wyjdzie to na tobie spocznie odpowiedzialność. Na twojej firmie, na twoim wizerunku włącznie.

Zdelegowanie obowiązków, nie wiąże się przeniesieniem odpowiedzialności w 100%. Miewałam różne sytuacje i to co zawdzięczam Wenusjankom to świadomość kontroli jaka musi być przy realizacji zadań, przy jednoczesnym balansowaniu z wolnością jaką musi mieć każda z koordynatorek. To trudne zadanie i stale nie opanowałam go w pełni. Ten temat jest na tyle rozbudowany, że na pewno poświęcę mu osobny wpis, a dziś tylko zaznaczam lekcję, jaką otrzymałam. Oczywiście wiele się o tym czyta, każdy wie, ale jednak kiedy odczuwasz to na własnej skórze, odbierasz wiele rzeczy zupełnie inaczej.

12244762_926331834117349_8109779510444854879_o

  6. Staraj się nie przywiązywać do członków zespołu

To kolejny, bardzo trudny aspekt realizacji projektów i dobierania zespołu. Ludzie odchodzą z różnych powodów, awansują, przeprowadzają się, rozwijają swoje firmy. Nie raz ja sama muszę zakończyć współpracę. Pierwsze odejścia były dla mnie straszne. Traktowałam je jako swoją osobistą porażkę, miałam poczucie jakbym z kimś zrywała, mimo, że ja tylko z tą osobą pracowałam.

Na szczęście z biegiem lat jest już lepiej, choć dalej ciężko mi się pogodzić, że z kimś już nie będę miała takiego kontaktu jak kiedyś.

7. Dobry produkt, może i sprzedaje się sam, ale warto mu pomóc

Współczesny człowiek jest przesycony i przeciążony ilością informacji jaka do niego dociera każdego dnia. Dostaje ich tak dużo, że nie raz trudno zdecydować się jaki tekst przeczytać w sieci czy na jakie wydarzenie się wybrać. W tym całym zalewie danych żyjemy każdego dnia i nieraz naprawdę świetne produkty mogą gdzieś tam powstać, ale bez wyraźnego przekazu, ich wdrożenie w rynek będzie trwało więcej niż gdyby solidnie zaangażował się w promocję.

To też widzę po naszych Wenusjankach. Im więcej angażujemy się w promocję wydarzenia tym więcej kobiet przychodzi i dziwi się, że jeszcze o nas nie słyszała. Promocja, promocja i jeszcze raz promocja.

Często prosimy nasze uczestniczki aby polecały nas swoim koleżankom, udostępniały informacje, że przed nami kolejne spotkanie. Kiedyś miałam z tym problem, chyba krępowało mnie proszenie o takie coś. Teraz mi to zupełnie nie przeszkadza i kiedy ktoś prosi mnie bym zrobiła podobnie, wiem, że warto.

  8. Mierz wyżej

Nie lubię określeń typu „Sky is the limit” bo w moim odczuciu jest zbyt często wykorzystywane i w zasadzie jest nieostre. Lubię za to określenie mierz wyżej i mówię o nim za każdym razem kiedy do naszego zespołu dołącza nowa osoba. Rozumiem je jako spojrzenie szerzej, dalej, bez autokorekty w postaci – „jestem za mała”, „dopiero zaczynam”, „jeszcze nie czas”. Mierz wyżej, bo tylko niepotrzebnie się ograniczasz, zamykasz sobie drogę do wspaniałych rzeczy, prelegentów, wydarzeń w swoim życiu.

A jeżeli spotkasz się z odmową? Odsyłam do punktu 4 „Nie dziś” nie oznacza „nie jutro, albo pojutrze” ☺

To moje osiem lekcji jakie dały mi Wenusjanki. Osiem lekcji, które sobie dzisiaj uświadamiam, ale z pewnością było ich dużo więcej. Niektóre już tak mocno wniknęły we mnie, że ich nie zauważam, dopiero w trakcie rozmowy i w opowieściach o tym jak to kiedyś było docierają do mnie te zmiany. Gdybym miała napisać czy się z nich cieszę, odpowiem, że zdecydowanie. Jednak proces ich przyjmowania nie zawsze był najłatwiejszy.

Wenusjanki

Dlaczego zdecydowałam się na prowadzenie bloga?

Dlaczego zdecydowałam się na prowadzenie bloga?

Znam mnóstwo osób, które już dawno temu zdecydowały się na prowadzenie bloga. Poruszają temat zdrowia, aktywnego stylu życia, mody, kulinariów, macierzyństwa czy finansów. Każdy z pewnością ma swoje powody, dla których zdecydował poświęcić jakiś fragment swojego życia do tego, aby przełożyć swoje przemyślenia czy doświadczenia na ich elektroniczny  zapis.

Tak też jest i w moim przypadku. Pisywałam i dalej pisuję w różnych miejscach, ale za każdym razem czuję, że nie jest ono wystarczająco „moje”. Gdzie czuję się w 100% sobą i gdzie mogę zaprosić osoby, przedstawiać pomysły czy inicjatywy do woli. W końcu korzystam z czyjejś uprzejmości i zawsze staram się to uszanować.

Na swojej drodze spotykam mnóstwo osób. Jestem pod wielkim wrażeniem jak inni żyją, rozwijają się, osiągają swoje cele i spełniają kolejne marzenia. Realizowany przez moją firmę Come Creations Group projekt Wenusjanki dodatkowo zwiększa mi częstotliwość wyjątkowych rozmów, sprzyja refleksji nie tylko nad życiem, ale też nad różnymi osobami.

W trakcie naszych konferencji nie prowadzimy zapisu video, a niektóre rozmowy są tak poruszające, że będę chciała aby na tym blogu znalazły swoją kontynuację.

Na tej bazie doszłam w końcu do momentu, kiedy stwierdziłam – czas i na mnie. Nie wiem jak często będę pisać, nie nastawiam się na regularne publikowanie jednego czy dwóch wpisów w tygodniu. Taki reżim nie jest mi tutaj potrzebny, próbowałam go w naszym blogu firmowym, ale w pewnym momencie i tam zauważyłam, że nie ma co na siłę pisać.

Prowadzenie bloga

Chcę skupiać się na kwestiach prowadzenia własnej firmy, z dala od statystyk i naukowych podejść. Wole przedstawiać jak w praktyce radzę sobie mniej lub bardziej w różnych obszarach, oraz jak robią to inni.

Prowadzenie bloga, ma być dla mnie forma wyrażenia swoich przemyśleń (jakoś facebookowe, rozbudowane wpisy, nie są tym co lubię), prezentacji osób, które są dla mnie wybitne z jakiegoś powodu, wierzę, że zadziwią i Ciebie.