Dlaczego‌ ‌komunikacja‌ ‌jest‌ ‌niezbędna‌ ‌innowacjom?‌

Dlaczego‌ ‌komunikacja‌ ‌jest‌ ‌niezbędna‌ ‌innowacjom?‌

Od 11 lat pracuję w środowisku nowych technologii i w tym czasie dość dobrze zdążyłam poznać mentalność osób, które je tworzą.

To pasjonaci! Osoby, które chcą zmieniać świat, tworząc go bardziej wydajnym, efektywnym i efektownym za pomocą technologii. Dla nich technologia to okazja do tworzenia, wyrażania się poprzez wykorzystanie dostępnych narzędzi.

To osoby, które obserwując nasze zwyczaje, szukają metod na usprawnienie procesów. Chcą, byśmy z pomocą ich narzędzi działali lepiej. Wszystko to brzmi trochę, jak bajka. Stworzę oprogramowanie czy też urządzenie, dzięki któremu świat stanie się lepszy. Nie tylko uczynię go bardziej pozytywnym, ale też zarobię na tym mnóstwo pieniędzy.

Kiedy spojrzymy na światowych gigantów, ich motywacje bardzo często były właśnie takie. Jednak w tym wszystkim zapominamy ile czasu zajęło im dojście tam, gdzie są.

I właśnie tutaj zaczynają się schody.

Technologia z założenia kojarzy nam się z relatywnie szybkim dostępem, skalowalnością i podejściem „zrobię raz i będę później na tym stale zarabiał”. Taka forma pasywnego przychodu. Z pewnością dużo jest w tym prawdy. To na czym dziś ja chciałabym się skupić to na czynniku ludzkim. Aspekcie, który sprawia, że przedsiębiorca czy też wynalazca przechodzi drogę od pomysłu do sukcesu. Do tego, że jest to produkt rozpoznawalny, chętnie wykorzystywany, a przez to dający odpowiednie zyski. Z dużym naciskiem na zyski, a nie same przychody.

A droga ta jest często długa i kręta, o czym początkujący przedsiębiorcy technologiczni wielokrotnie zapominają. Możliwe jest też, że o niej nie wiedzą czy też nie zadają sobie trudu pomyślenia o niej. Skojarzenie takie jak technologia, skalowalność, powszechny dostęp do Internetu sprawiają, że rozwój biznesu w tej branży powinien być taki łatwy i prosty. Otóż niekoniecznie.

Jestem wielką fanką książki Geoffrey A. Moore’a „Crossing the Chasm”, w której autor przedstawia tzw. krzywą wdrażania technologii. Jest to zbiór etapów, które każdy z twórców technologicznych zawsze przechodzi, wprowadzając nowy produkt na rynek. Z jednej strony jest to świetny materiał by zrozumieć, jakie etapy czekają na drodze do wprowadzenia naszego rozwiązania. Z drugiej strony to lekcja pokory, którą każdy innowator wcześniej czy później będzie musiał odrobić.

To w tym wszystkim jest chyba największym wyzwaniem. Zajmując się komunikacją firm z branży nowych technologii widzę jeszcze jedną cechę, która bardzo przebija się w porównaniu z osobami działającymi w innych środowiskach. Niecierpliwość.

Wielu z founderów chce być już po pół roku, góra po roku w miejscu, w którym Facebook czy Google są obecnie. Uważają, że da się przeskoczyć poszczególne fazy rozwoju nie dotykając wcześniejszych. Nawet nie będąc w pobliżu. Opierając się na swoim doświadczeniu i wnioskach z książki Geoffrey Moora wiem jedno – nie ma takiej możliwości. Owszem, pewne sytuacje mogą przyspieszyć wdrożenie wybranej technologii. Mogą pomóc w edukacji i zrozumieniu tego, jak ona działa, ale nie da się ich całkowicie pominąć.

Na jakie etapy dzieli się komunikacja innowacji i co się z nimi wiąże?

Nie powinno dziwić, ale w centrum całego wykresu są ludzie! Ludzie, którzy w zależności od swojego stosunku do technologii będą na różnych etapach z niej  korzystać. Wszystko opiera się na ich podejścia do innowacji. Potrzebach komunikacyjnych wynikających z tego, jak dużo informacji dana grupa osób potrzebuje, żebyś przekonał ich do tego co oferujesz. Ile informacji muszą posiadać, aby zdecydować się na zastosowanie tego co stworzyłeś w swojej firmie.

Okazuje się, że wybrane grupy potrzebują często całkowicie innych komunikatów. Inaczej przedstawionych, w innych miejscach i formie. A wiedza o tym, które osoby oczekują jakiej komunikacji jest kluczem do sukcesu.

W dalszym ciągu bardzo mało osób patrzy na komunikację innowacji w ten sposób i moim zdaniem to wielki błąd. Tracimy przez to niepotrzebnie dużo czasu i środków. Często wynika to z niewiedzy i wspomnianej niecierpliwości founderów. Czy zaczynając karierę w bieganiu od razu wystartujesz w maratonie lub ultramaratonie? Z pewnością nie! Bo do tego trzeba się przygotować zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Dokładnie tak samo jest z komunikacją firmy opartej o innowacje. Do tego trzeba przygotować zarówno siebie… jak i odbiorców.

Dlaczego komunikacja jest niezbędna innowacjom

Kim są zatem odbiorcy w poszczególnych etapach i jaka komunikacja jest im potrzebna?

1. Innovators

Innowatorzy, to najwięksi z fanów nowych technologii. Bardzo często wiedzą o nowych rozwiązaniach zanim rozpocznie się ich komunikacja.

Chętnie testują i sprawdzają najnowsze rozwiązania. To oni wynajdują błędy, których zespoły testowe dotychczas nie widziały. To właśnie te osoby stanowią pierwsze źródło weryfikacji projektu.

Ich zamiłowanie do nowinek technologicznych przejawia się również tym, że cena nie jest dla nich najważniejsza. Najistotniejsze jest poznanie czegoś nowego, doświadczenie tego. Są wymagający. Chętnie pokażą gdzie kod jest do poprawy czy powiadomienia są nieczytelne. Jednak chcą zgłaszać je do osób, które tak jak one widzą wagę tego, co ta technologia robi i mają wiedzę, by porozmawiać z nimi jak równy z równym.

To wymarzona grupa konsumentów, która niestety nie jest największa. Szacuje się, że stanowi ok. 3% interesujących nas osób.

Żeby do nich dotrzeć wystarczy na swojej stronie czy też  specjalistycznych forach przedstawić swój produkt. Nie skupiać się na reklamowych hasłach czy wystylizowanych zdjęciach.

Oni sprawiają, że o danym rozwiązaniu dowiadują się tzw. early adopters.

2. Early adopters

Podobnie jak innowatorzy, lubią technologię, choć zdecydowanie są mniej „techniczni”. Skupiają się raczej na korzyściach, jakie ona może im dać w rozwoju. Jeżeli zobaczą, że w jakimś stopniu potrafi ona wspierać ich w realizacji celów biznesowych – z pewnością chętnie będą z niej korzystać.

Oczekują, że technologia pomoże im w przyśpieszeniu w wybranych obszarach. Motywuje ich zmniejszenie wybranych kosztów, szybsze wdrożenie na rynek czy też szansa na lepszą obsługę klienta.

Jednocześnie zdają sobie sprawę, że na początku technologia może mieć swoje niedociągnięcia. W zamian za tę innowacyjność są w stanie tolerować pewne błędy. Uzyskanie przewagi konkurencyjnej jest dla nich najsilniejszą motywacją.

Dlatego cała komunikacja adresowana do nich powinna być nastawiona na pokazanie wartości. Korzyści płynących z użytkowania tej technologii.

3. Early Majority

Kiedy siadasz przed komputerem i patrzysz, jak liczba użytkowników kont rośnie, a Ty zacierasz ręce na myśl o wyniku finansowym – to znak, że Twoim produktem zaczęły interesować się osoby z grupy Early Majority. Biznes rozwinął się do takiego stopnia, że staje się popularny.

Warto jednak pamiętać, że ten segment reprezentują bardzo praktyczne osoby, które chcą ewolucji, a nie rewolucji. Disruption nie jest tym, co stanowi podstawę ich dążeń w zakresie nowych technologii.

Zainteresuje ich ta innowacja i to rozwiązanie, które jakiś czas jest już dostępne na rynku. Z pewnością nie będą zainteresowani komunikowaniem wyskakujących błędów – chcą już w pełni działającego produktu. By wzmacniał ich dotychczasową pracę, a nie zmieniał całkowicie.

Dopiero kiedy biznes ma już studia przypadku, jest wystarczająco dużo informacji o przydatnych funkcjonalnościach sprawdzą, jak rozwiązanie zadziała u nich. Grupa ta stanowi około 1/3 osób, do których chciałbyś dotrzeć.

Aby ich przekonać potrzebujesz dużej liczby case study. Udowodnienia, że  rozwiązanie działa i warto zastosować je w firmie. Obietnice i prezentowanie wizji nie jest dla nich. Ich obawa przed ryzykiem wynikającym z możliwości straty pieniędzy przez słabo działające rozwiązanie jest za duża.

Chcą kupować od liderów i zawsze robią rozeznanie konkurencji. Przekonasz ich do siebie pojawiać się na czołowych konferencjach, targach czy w mediach, które oni czytają. Potrzebują znać średnie ceny na rynku, mieć pewność, że technologia jest bezpieczna.

Z drugiej stronie kiedy już raz zdecydują się na korzystanie z Twojej technologii, są bardzo lojalni i nie rezygnują z niej tak szybko. 

4. Late Majority

Późną większość reprezentują osoby, które zaczynają korzystać z technologii kiedy wszystko w ich ocenie zostało już o niej powiedziane i sprawdzone. Dopiero w sytuacji, kiedy dane rozwiązanie staje się standardem w branży zaczynają interesować się jego wdrożeniem. Interesuje ich przede wszystkim dojrzały rynek.

Early Adopters lubią technologię i są na nią dużo bardziej otwarci niż ma to miejsce w przypadku Late Majority. Im prościej dana aplikacja może zostać zainstalowana, im szybciej możemy zacząć z niej korzystać – tym lepiej bardziej przypadnie ona do gustu właśnie temu segmentowi. Może się także okazać, że właśnie ten aspekt będzie kluczowy dla dalszego rozwoju technologii. Brak jego wystarczającej prostoty w użyciu może pociągnąć za sobą znaczne spowolnienie lub zatrzymanie na tym etapie rozwoju.

Komunikując się do tej grupy, nie warto używać takich słów jak innowacja, nowość czy zmiana. Zdecydowanie trafiać do niej będą słowa tani, bezpieczny, pewny, a przede wszystkim prosty.

Warto jednak dbać o nich – podobnie, jak Early Majority ta grupa stanowi około 1/3 Twoich potencjalnych klientów. Ten segment ma ogromne znaczenie do rozwoju technologii i skali działania. Znacząco pozwala na zwiększenie liczby klientów.

5. Laggards

Te osoby gdyby mogły, najchętniej nie korzystałyby z technologii w ogóle. Zaczynają z niej korzystać dopiero wtedy, kiedy jest to odgórnie ustanowione i nie mają już innego wyjścia. Często też nie wiedzą, że w przedmiocie ich codziennego użytku znajduje się dana innowacja.

Ze względu na swój stosunek do technologii to grupa, o którą raczej mało firm zabiega.

Przekroczyć przepaść i jej komunikacja

Pomiędzy każdą z tych grup znajduje się przepaść. Wynika ona z przejścia firmy w inny etap rozwoju, a co za tym idzie nowa komunikacja. Największa z nich znajduje się pomiędzy Early Adopterami, a Early Majority.

Kluczem do przebycia każdej z tych przepaści jest pokazanie wybranemu segmentowi, że technologia spełnia konkretne oczekiwania i jest krokiem naprzód. Coś, co dotychczas było bez niej niemożliwe. Tylko odpowiednio przedstawione informacje, pokazujące korzyści płynące z jej zastosowania będą wartościowe dla kolejnych z grup.

Większość innowacji przechodzi przez wymienione w tym felietonie etapy teorii dyfuzji innowacji. Produkty i usługi, podobnie jak ludzie wymagają innego traktowania i komunikacji na kolejnych etapach rozwoju. Warto uwzględniać je w swojej strategii. Dobrze zaplanowana i przeprowadzona strategia zwiększa prawdopodobieństwo szybkiego  rozwoju i satysfakcji z tworzenia biznesu. Za szybka, chaotyczna czy też szczątkowa strategia będzie kosztować jej twórców stres, pieniądze i czas, którego już nie odzyskają.

Chcesz dowiedzieć się, jak w praktyce mogłaby wyglądać komunikacja Twojej firmy – napisz do mnie.

 

Chcesz pozyskać środki w ramach kampanii equity crowdfundingowej? Nie zapomnij o komunikacji!

Chcesz pozyskać środki w ramach kampanii equity crowdfundingowej? Nie zapomnij o komunikacji!

Equity crowdfunding z roku na rok zyskuje na popularności. To atrakcyjny i ciekawy sposób na pozyskanie finansowania na rozwój działalności swojej firmy. Oddając część udziałów możemy zasilić spółkę finansowo, ale także zdobyć grono ambasadorów przedsiębiorstwa. Co zwiększa skuteczność kampanii? 

W tym wpisie podzielę się z Wami informacjami nie o tym, jak pozyskać takie środki, ale o czym nie można zapomnieć przy planowaniu kampanii equity crowdufindingowej – o promocji!

Oczekiwania a rzeczywistość…

Mimo, że promocja wydaje się taka oczywista, z rozmów i obserwacji widzę raczej mieszane podejście. Zarząd firmy starającej się o finansowanie często zakłada, że sama obecność na platformie zapewni odpowiednie środki. Czasem ogranicza działania do publikacji postu w swoich mediach społecznościowych, na stronie internetowej spółki  – i gotowe. Czekamy na wpłacających.

Niestety rzeczywistość zaczyna nas tutaj rozczarowywać. Często dzieje się tak, że kiedy środki wpłacą już wszyscy członkowie rodziny i najbliżsi przyjaciele nagle licznik się zatrzymuje. Nerwowe odświeżanie strony z emisją nic nie da. Analiza firm, które są na platformach equity crowdfundingowych i poszukiwanie, w kogo by tutaj dzisiaj zainwestować nie jest rutynową czynnością Polaków.

W takich sytuacjach najlepiej cofnąć się o krok i zobaczyć, jak wyglądały plany na działania komunikacyjne. Czy mamy zaplanowany każdy tydzień kampanii? Wiemy, co będzie się działo i gdzie? Czy raczej postanawiamy płynąć z nurtem i niech się dzieje wola nieba?

Komunikacja, kluczem do sukcesu

Takie emisje nie kończą się spektakularnym sukcesem z prostej przyczyny. Trzeba poinformować innych o tym, że planujecie czy też zaraz rozpoczynacie zbiórkę środków np. na platformie Beesfund. Stale to powtarzam i powtórzę i tutaj. Jeżeli nie mówisz o swojej firmie wystarczająco głośno, często i merytorycznie – to nikt Cię nie zauważy. Jesteśmy zajęci tak bardzo, że trzeba nas albo czymś zaskoczyć albo być wyjątkowo widocznym, żeby inni zdecydowali się na zainwestowanie w nasz produkt.

Mamy już na koncie kilka zrealizowanych kampanii promocyjnych dla spółek pozyskujących środki za pomocą Beesfund, Crowdway czy FundedbyMe. I przyznaję od razu. Zwykle zgłaszają się do nas firmy tydzień przed rozpoczęciem emisji lub… kiedy ona już trwa, ale efekty pozostawiają wiele do życzenia.

W takich sytuacjach pozostają nam dwa wyjścia: szybko wziąć się do pracy (robimy to, kiedy wierzymy, że projekt jest ciekawy i mamy na niego pomysł) lub przeprosić i powiedzieć, że niestety w chwili obecnej nie mamy rąk do pracy przy tej kampanii.

A może być inaczej…

Rozpoczęcie pracy z wybraną platformą nie trwa piętnaście minut. Trzeba przygotować odpowiednie dokumenty, załatwić wszystkie formalności. Jeżeli planujesz takie działania w tym samym czasie przyjdź do nas. Porozmawiaj z nami i opowiedz, czym się zajmujesz. Dlaczego inni powinni zainteresować się Twoim produktem. Nie czekaj, aż pozyskiwanie kapitału stanie w miejscu, a nas będziesz prosić, żebyśmy coś zrobili.

Jak pomożemy Ci zebrać środki na rozwój?
  1.   Zaplanujemy kampanię od początku do końca.

„Wyróżnij się albo zgiń” można tutaj sparafrazować na „Wyróżnij się albo zginiesz w tłumie”. Kiedy equity crowdfunding staje się coraz popularniejszy zaczynasz konkurować z innymi firmami z Twojej kategorii, które również się o niego starają.

Konkurujesz nie tylko o środki, które ktoś może zainwestować w Twoją firmę. Przede wszystkim konkurujesz o uwagę mediów, influencerów, inwestorów, którzy lubią takie inicjatywy. A kampania może nie tylko dać Ci dodatkowe finanse. To świetna okazja do promocji firmy i zyskania większej rozpoznawalności w Twoim segmencie. Możesz zdobyć widoczność, za którą normalnie musiałbyś dużo więcej zapłacić. Nie zmarnuj tego!

  1.   Zaproponujemy Ci ciekawe działania

Jak napisałam wyżej. Musisz się wyróżnić, dlatego zaproponujemy Ci aktywności, które pozwolą Ci na ciekawą prezentację tego co robisz. Zgodnie z jednym z haseł reklamowych „Lepiej widoczny, widocznie lepszy!”.

  1.   Regularnie będziemy informować Cię o zainteresowaniu opinii publicznej tym, co dzieje się wokół Twojej emisji

Porozmawiajmy miesiąc wcześniej. Wtedy będziemy mogli spokojnie zaplanować wszystkie aktywności. Poczujesz się pewniej bo będziesz wiedział co po kolei będzie się działo. Taka emisja to dodatkowa praca – przecież nie zawiesisz jej działalności na miesiąc czy dwa kiedy ona trwa – jeżeli właściwie ją zaplanujesz będziesz miał poczucie, że panujesz nad tym co się dzieje. Dodatkowy stres nie jest Ci potrzebny, dlatego lepiej już na wstępie sobie go oszczędzić. Przede wszystkim jednak – pozyskasz więcej środków.

Chcesz zadbać o komunikację sam? Poniżej moja check-lista, co powinieneś mieć, jeżeli planujesz zrealizowanie kampaniii komunikacyjnej samodzielnie:
  1. Spisz najważniejsze rzeczy o swojej firmie, które sprawiają, że jesteś inny, lepszy, ciekawszy.
  2. Przygotuj dedykowany film o emisji. Niech inni Cię poznają. Dowiedzą się, dlaczego w Twoją firmę powinni zainwestować. Pokaż na co chcesz przeznaczyć zebrane pieniądze. 
  3. Zrób kalendarz wpisów i reklam w mediach społecznościowych. Kiedy promocja się zacznie, nie będziesz musiał wszystkiego od nowa wymyślać.
  4. Zaplanuj coś nietypowego. Jeżeli oferujesz produkt – pomyśl, jak możesz sprawić, że ktoś będzie mógł go przetestować, a potem o nim napisać. Może event, wysyłki kreatywne, pokaz? Tutaj ogranicza Cię tylko wyobraźnia.
  5. Zrób listę mediów i dziennikarzy, do których chcesz dotrzeć z informacją, a potem wyślij do nich wiadomość o trwającej zbiórce.
  6. Zrób listę wszystkich osób, które mogłyby Ci pomóc w udostępnianiu informacji o Twojej emisji.
  7. Testuj i obserwuj. Tutaj niestety nie ma gotowych wzorców, które możesz skopiować 1:1. Analizuj co sprawia, że licznik na stronie emisji rośnie – i rób tego jak najwięcej.

Powodzenia! Jeżeli chcesz porozmawiać o Twojej kampanii zapraszam na indywidualne konsultacje.

Stwórz swoją markę osobistą! Ale jak znaleźć na to czas?

Stwórz swoją markę osobistą! Ale jak znaleźć na to czas?

Od początku swojego życia zawodowego borykam się z ciągłym brakiem czasu. Tyle rzeczy mnie ciekawi i tyle bym spróbowała, że zwykle jestem w biegu. Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że niemożliwe jest, abym była w stanie wykonać więcej obowiązków, a przy tym jeszcze trenować i znaleźć czas na życie prywatne. Co dopiero mówić o kolejnym wyzwaniu, czyli promowaniu swojego wizerunku. Nierealne!

Minęło kilka lat, a ja znalazłam czas nie tylko na wszystkie powyższe czynności i programy rozwojowe, ale także wyjazdy. Jak? Już Wam piszę.

Świadomość i umiejętność zarządzania sobą w czasie nie przyszła nagle. Dużo czytałam książek o tej tematyce, publikacji i testowałam najciekawsze rozwiązania na sobie. Z promowaniem marki osobistej wstrzymywałam się długo. Moi znajomi namawiali mnie kilka miesięcy, no dobrze może kilka lat na to, abym w końcu zaczęła dzielić się swoją wiedzą szerzej. W końcu przemogłam się i zaczęłam działać.

Szczerze, to chyba dopiero teraz znajomi wiedzą czym się zajmuję i zaczynają rozumieć moją pracę ;). Znacie to uczucie?

No właśnie. Metody i systemy, które przyjęłam do zarządzania sobą w czasie, wprowadziłam do strategii marki osobistej. W pierwszej kolejności musiałam wyzbyć się uczucia, że to co wiem jest takie oczywiste. Jak się okazuje nie dla wszystkich. Każdy ma swoje specjalizacje i będąc tak mocno zaangażowanym w swoją pracę tracimy z oczu tego świadomość. Więcej o tym pisałam w tekście Klątwa wiedzy w praktyce.

Pracując w danej branży kilkanaście lat ma się wrażenie, że otoczenie zmienia się wraz z nami i każdy rozróżnia VR od AR, orientuje się w tematyce innowacji i robotyce. Ale jakby się nad tym zastanowić to cóż. Jednak tak nie jest.

Ale po kolei. Jak zacząć dbać o swoją markę osobistą i zautomatyzować ten proces?
Stwórz swoją markę osobistą! Ale jak znaleźć na to czas

#1 Social Media, niech żyją!

Myślisz o Facebooku, Instagramie, Linkedin i nie wiesz jak to wszystko pogodzić? Jak zorganizować cały proces, kiedy publikować, jakie treści wybrać? Masz bardzo mało czasu w ciągu dnia? Wybierz na początku JEDEN kanał, który jest Ci najbliższy. Pamiętaj, że lepiej prowadzić jeden w 100% niż 3 jakoś tam.

Chcesz przybliżyć osobom z branży w czym jesteś najlepszy, co dzieje się w Twojej firmie, czego poszukujesz?

Wybierz LinkedIn. Obecnie jest to najbardziej biznesowe narzędzie, które mocno zyskuje na popularności. Usiądź na kilka minut i zaplanuj, jak chcesz, aby inni Cię postrzegali. Poświęć godzinę na przygotowanie sobie postów na cały miesiąc! Jeżeli nie byłeś aktywny wcześniej załóż, że post będzie pojawiał się raz w tygodniu. Może on dotyczyć Twoich spotkań, pracy, aktualności w firmie. To tylko 4 posty do zaplanowania! Obecnie LinkedIn woli, jak jest ich więcej, ale na początek lepiej opublikować ich tyle, niż zatrzymać się na dotychczasowym zeru lub bardzo nieregularnej ilości.

Działaj aktywnie

Podczas porannej szybkiej kawy otwórz prowadzony przez siebie kanał social media. Wybierz profile, dodaj interesujacych Cię znajomych, zaobserwuj kanały, które są zbliżone do Twojej tematyki i… komentuj, polecaj, udostępniaj. Przeznacz na to chociaż te kilka minut w ciągu dnia. Bądź systematyczny, a przybliży Cię to do planowanego celu.

#2 Skup się na jednej rzeczy

Ale, jak faktycznie to zrobić skoro masz dziesiątki zaległych zadań na liście? Też zadawałam sobie to pytanie. W końcu postanowiłam, że odcinam wszelkie rozpraszacze, wyłączam maila, wyciszam telefon. Zajmuję się tylko i wyłącznie daną rzeczą. W efekcie zauważyłam znaczną różnicę w efektywności i wydajności. Coś co kiedyś robiłam cały dzień, bo non stop inne rzeczy odwracały moją uwagę, teraz robię w znacznie krótszym czasie. Czasami nawet w kilka minut.

#3 Kilka minut dziennie

Tak jak pisałam wcześniej, nie musisz poświęcać na prowadzenie kanałów trzech godzin dziennie, bo wiesz, że nie znajdziesz aż tyle czasu. Wyrób sobie nawyk – codziennie, o godzinie 8:00 przejrzę prasówkę i odpowiem na komentarze. Masz na to na przykład 20 minut. I trzymaj się tego. Cały czas. Tak już mamy, że niezależnie ile czasu zaplanujemy na dane zadanie (bądź spotkanie), to zajmie nam ono cały zaplanowany czas.

#4 Czuj się dobrze

Przy temacie promocji marki na początku naszym klientom wydaje się, że muszą kogoś udawać. Wyjść z zaplecza, odegrać rolę gwiazdy. Być perfekcyjnym w każdym calu. Co jest jednak najważniejsze? Aby być sobą, być szczerym w swojej komunikacji. Ludzie to bardzo szybko będą w stanie wyczuć.

Dalej nie wiesz, jak przekuć plany w rzeczywistość? Nie wiesz, jak zacząć, co zrobić, jak to zorganizować? Napisz do mnie, chętnie pomogę 😉

W kolejnych częściach poruszę temat tworzenia artykułów eksperckich, mediów i promocji wizerunku pod innym kątem.

Jak przygotować się do udziału w targach?

Jak przygotować się do udziału w targach?

Jesienią i wiosną odbywa się prawdziwe szaleństwo – konferencje i targi. To wyjątkowy czas, który umożliwia nam zaprezentowanie, czym zajmujemy się na co dzień, ukazania metod pracy oraz przekazanie doświadczenia innym. To okazja do pozyskania nowych klientów i partnerów biznesowych. Jak przygotować się do udziału w targach i maksymalnie wykorzystać ten czas, kiedy rozwijasz swoją technologię?

W pierwszej kolejności najważniejszy jest wybór wydarzenia. Polska czy zagranica. Jeżeli inny kraj niż ojczysty, to czy firma jest gotowa na to, by pokazać się na rynkach międzynarodowych? Pytań w związku z wyborem targów jest całe mnóstwo, jednak zachęcam do tego, by odrobić pracę domową.

Poziom satysfakcji tak wizerunkowej, jak i finansowej, zależy od tego, jak dużo czasu poświecisz na przygotowanie odpowiedzi. Poniżej dzielę się z Tobą moją check-listą, która mam nadzieję pomoże Ci w podjęciu decyzji o udziale i wyborze odpowiednich targów:

  1. Czy jesteśmy gotowi, żeby pozyskać nowych klientów?
  2. Czy zespół, który jedzie na targi składa się z osób, które potrafią opowiedzieć o technicznych aspektach produktu oraz osób, które rozumieją technologię i potrafią przedstawić jej biznesowe zastosowanie?
  3. Czy potrafi opowiadać o produkcie nie tylko w języku polskim, ale także w języku angielskim? Może w jeszcze innych? Na targach we Włoszech, w pierwszej kolejności rozmowy mogą rozpocząć się w tym języku. Warto wziąć to pod uwagę.
  4. Czy mamy pomysł na aranżację stoiska? Sam stand i roll-up to nie jest nic wyróżniającego, często działa wręcz zniechęcająco. Zupełnie nie przyciąga uwagi.
  5. Czy mamy pomysł, jak przyciągnąć osoby, które nas nie znają na stoisko? Co będzie się na nim działo?
  6. Czy poinformowaliśmy klientów i partnerów biznesowych o tym, że będziemy na danym wydarzeniu? Może będzie to okazja do spotkania się i poszerzenia współpracy?
  7. Czy zdefiniowaliśmy po czym poznamy, że udział w tym wydarzeniu był udany? (argument, że spłyną zapytania to za mało. Zdefiniuj realnie ile chciałbyś tych zapytań, a później policz ile faktycznie kosztowało Cię ich pozyskanie).
  8. Czy marketing współpracuje ze sprzedażą na tyle dobrze, że pracujące tam osoby umieją przekazać informacje o potencjalnych zainteresowanych współpracą firmach?
  9. Czy masz wybrane osoby, które będą kontaktowały się z nowymi klientami?

Targi? Zespół to podstawa!

Targi, to przede wszystkim spotkanie człowieka z człowiekiem. Lokalizacja naszego stoiska jest szalenie ważna. Pomysł na aranżację całej przestrzeni także. Jednak to zespół, który pojedzie reprezentować firmę będzie najważniejszy.

Nawet najlepsza lokalizacja i najkreatywniejsze pokazanie się nie da tyle, co odważny i otwarty na ludzi zespół. Dlaczego? Specjaliści, którzy wstydzą się podejść i zagadać obcą osobę, zachęcić ją do odwiedzenia Twojego stoiska niewiele wskórają.

Idealny zestaw cech osobowościowych pod targi, to osoby komunikatywne, ciekawe innych, wesołe, lubiące ludzi i rozmowę z nimi. Dla których będzie to dobra zabawa, a nie męczarnia, w trakcie której muszą się stale uśmiechać.

Powyższe pytania wyraźnie wskazują, że na targach powinny reprezentować nas osoby, które doskonale znają technologie, a także takie, które rozumieją biznes.

Podczas wydarzenia z pewnością będzie mnóstwo wielbicieli technologii i fanów najbardziej skomplikowanych rozwiązań. Nie zabraknie także tych, którzy będą bardziej zorientowani na biznes i jego rozwój. Nie każdy łączy wiedzę z tych obu obszarów, dlatego warto wybrać takie osoby, które będą się w tym zakresie uzupełniać.

Konferencje i wydarzenia towarzyszące targom

Targi, to prawdziwe święto dla danej branży. Pod jednym dachem nie tylko można spotkać firmy, które ją tworzą. Można także posłuchać ciekawych wystąpień, wziąć udział w warsztatach czy panelach dyskusyjnych. O tym, jak się do tych ostatnich przygotować pisałam Panele dyskusyjne – jak wykorzystać ich potencjał.

Często taka konferencja to świetna okazja, żeby podzielić się wnioskami z wdrożenia, obserwacjami czy wyciągniętymi lekcjami. Właśnie wtedy mamy szansę zaprosić do odwiedzenia naszego stoiska i zachęcić do lepszego poznania naszej pracy, potencjalnych klientów. Warto zaproponować wystąpienie takiej osobie, która zaprezentuje firmę z jak najlepszej strony. Idealnie gdyby była ona przeszkolona z wystąpień i dobrze czuła się w tej roli.Jak przygotować się do udziału w targach

Jeżeli w wydarzeniu weźmie udział więcej osób warto podzielić, kto, gdzie idzie. Jedna osoba dołączy do warsztatów, ponieważ interesuje się poruszanym tematem, ktoś inny chce zobaczyć o czym będzie mówiła konkurencja, a trzeci reprezentant odwiedzi poszczególne stoiska i poszuka partnerów.

Oczywiście role można przydzielić na miejscu. Jednak wcześniejsze zaplanowanie i podzielenie się tym, co, kto robi i kiedy, pozwoli zapanować nad zespołem na stoisku. Unikniemy sytuacji, w której nagle nie będzie przy nim nikogo.

Targi mogą okazać się bardzo dobrym narzędziem sprzedażowym i promocyjnym. Odpowiednie przygotowanie do udziału w nich, zaplanowanie tego, jak się pokażecie, co będziecie mówić, jak się wyróżnicie to klucz do Waszego sukcesu. Im lepiej zaplanujecie całą komunikację przed, tym bardziej będziecie zadowoleni z pracy podczas i po wydarzeniu.

Klątwa wiedzy w praktyce

Klątwa wiedzy w praktyce

Czy zdarzyło się Wam, że ktoś pyta jak coś zrobić/przygotować, a Wy dziwicie się, że ta osoba tego nie wie? Dostajecie propozycję napisania artykułu i nagle wszystko, co przychodzi Wam do głowy to same oczywistości i myśli typu “przecież to wszyscy wiedzą, nie mam nic ciekawego/odkrywczego/innowacyjnego do powiedzenia? Ja tak mam bardzo często i nierzadko spotykam się z taką sytuacją u klientów.

Niedawno zostałam poproszona o napisanie odpowiedzi na kilka prostych pytań dotyczących mojej pracy. Mniej niż 10 minut zajęło mi odpowiedzenie na wszystkie i zadowolona pokazuję koleżance z zespołu do sczytania. Robimy tak z każdym artykułem, dzięki temu unikamy niepotrzebnych literówek, niezrozumiałych form, czy skrótów myślowych. Patrzę i widzę po jej minie, że nie podoba jej się to, co czyta. A konkretniej… nie wie o co chodzi. Bo za dużo ogólników, nie wyjaśniłam co się skąd bierze. Dla mnie to cytując klasyków “oczywiste oczywistości” – dla niej nie i pewnie dla innych również nie. I wówczas pomyślała, no tak, dopadła mnie “klątwa wiedzy”.  

Cztery poziomy wiedzy

Jak rozmawiam ze znajomymi, to oni w taką pułapkę również wpadają. Po prostu wydaje się nam, że wszyscy wszystko wiedzą. A przecież jest zasada 4 poziomów wiedzy…

  1. Nie wiem, że nie wiem – przedstawia wiedzę, o której nie mamy pojęcia, że istnieje. Dla nas to idealny użytkownik rozwiązań naszego klienta, który nie wie, że nie wie o istnieniu rozwiązania, które może mu pomóc, a zadaniem jest go o tym poinformować poprzez różne formy komunikacji. Czy też, nie wiem, czy na świecie jest inna Anita, która na co dzień zajmuje się komunikacją.
  2. Wiem, że nie wiem – wiem, że mam jakieś braki w danym obszarze. Mogę coś z tym robić, albo nie. Np. wiem, że nie umiem języka chińskiego i raczej nie angażuję się w jego naukę.
  3. Wiem, że wiem – czyli jestem świadoma, że coś potrafię i umiem to zrobić. Np. wiem, że znam tabliczkę mnożenia.
  4. Nie wiem, że wiem – i tutaj właśnie zaczyna się nam klątwa wiedzy. Czyli nie wiem, że coś potrafię, o czymś wiem – po prostu to robię.

Dlaczego coś, na co tak długo pracujemy nazywane jest “klątwą wiedzy” a nie “złotym medalem za wiedzę”? Ponieważ ta wprawa, nieraz rutyna powoduje, że często umniejszamy sobie, swoim dokonaniom i temu, ile kosztowało nas zdobycie tego cennego doświadczenia. Przez to, możemy taniej wyceniać swoje usługi niż powinniśmy.

Ta “klątwa” może powodować też, że nie umiemy wystarczająco dobrze przedstawić swojej wiedzy w trakcie konferencji, wystąpień w radio, czy TV lub pisząc artykuł, ponieważ będziemy poruszać ogólniki. W efekcie nie wykorzystujemy tych okazji wyjątkowo dobrze.

Klątwa wiedzy w praktyce

Jak sobie radzić z klątwą wiedzy?

Podam Wam kilka moich sprawdzonych sposobów:

  1. Pracuję z kartką i długopisem

Odręczne pisanie sprawia, że zaczynam zupełnie inaczej myśleć. Ja zawsze na początku przygotowywania artykułu, czy tworzenia schematu wystąpienia na konferencji rozpoczynam od wypisania rzeczy, które są ważne w danym temacie. Nie jest to usystematyzowana lista, a raczej luźne przemyślenia, case study, które mogą pasować, ciekawe przykłady. Dopiero potem porządkuję je i układam w historię. Skreślam to, co niepotrzebne.

Jednak to właśnie wtedy, robiąc sobie taką burzę mózgu na papierze zauważam, że mam na dany temat więcej do powiedzenia niż mi się na początku wydawało.

2. Przedstawiam swoje pomysły komuś spoza środowiska

Kolejnym, bardzo ważnym dla mnie etapem jest weryfikacja tej historii. Czy wszystko jest zrozumiałe? Czy nie przeskoczyłam jakiegoś etapu, który dla mnie jest oczywisty, a dla kogoś innego wręcz odwrotnie? Po kolei staram się przedstawić swój punkt widzenia i upewnić, że prezentowane materiały są jasne, a jedno wynika z drugiego.

To tutaj najczęściej wyłapuje kwestie dla mnie wiadome, a pełne niedopowiedzeń dla innej osoby. Wtedy też zauważam, jak nieraz trudno mi precyzyjnie odpowiedzieć na oczywiste dla mnie kwestie.

Dobrze jest mieć wokół siebie takie osoby, które przeczytają materiał, którym możemy przedstawić naszą prezentację i upewnić się, że w sposób zrozumiały dla innych opowiemy czym się zajmujemy.

Nawet nie jestem w stanie wymienić ile razy napisałam coś, zadowolona pokazuję wybranej osobie, już liczę na pozytywną opinię i co… na jej twarzy widzę konsternację. “Ja tutaj nic nie rozumiem…” słyszę, albo “ale o co chodzi…” . W efekcie dopytuję, uzupełniam i tak naprawdę, to ta osoba wyciąga ze mnie konkrety. Wtedy też słyszę: “A jak Ty to robisz na co dzień?”, “jak zaczynasz?”. Nie analizując zbytnio po prostu mówię i… eureka. Właśnie tego brakowało!

Z jednej strony uwielbiam to “wyciskanie” ze mnie wartościowych treści, bo nieraz sama zupełnie jej sobie nie uświadamiam. Z drugiej, bywa to naprawdę męczące.

klątwa wiedzy w praktyce

3. Dopytuję, co z mojej pracy interesuje innych

Jeszcze inną kwestią jest nasze postrzeganie czytelników, widzów, czy słuchaczy. Rozmawiając z kimś o pracy, kiedy uważnie przysłuchamy się pytaniom, jakie zadają rozmówcy, zobaczymy jakie tematy są dla nich wyjątkowo interesujące. Nieformalne spotkania, towarzyskie wyjścia na kawę – to moja skarbnica pomysłów.

Nie zliczę ile razy bliskie mi osoby pytały, ale na czym ja w ogóle zarabiam? Na czym konkretnie polega moja praca? Nawet ostatnio, kiedy byliśmy na wyprawie na Kilimanjaro ze znajomymi. Znamy się już trochę, zdobyliśmy niejeden szczyt wspólnie, a każda wyprawa to mnóstwo rozmów i zwierzeń. I tak, jedziemy w busie i rozmawiamy z nowo poznanymi osobami. Każdy opowiada czym się zajmuje – jedna prowadzi przedszkole, druga fabrykę,  tak dochodzi do mnie. Patrzą na mnie i chwila ciszy… “Ja to dalej nie wiem czym tak naprawdę się zajmujesz…”

I wtedy wracam do domu i myślę, co powinnam poprawić w swojej komunikacji, żeby inni rozumieli to, co robię w firmie? Skoro ja, która zajmuję się komunikacją, nie przedstawiam tego wystarczająco jasno, to jak dużo pracy muszą wkładać w wyjaśnianie swoich projektów osoby bardziej techniczne.

Przyglądając się reakcjom, mogę spojrzeć na swoją pracę z zupełnie nowej, dotychczas nieznanej mi strony. Zobaczyć, co w mojej aktywności fascynuje innych i być może nadaje się do szerszego pokazania światu. A co z kolei jest mnie wiadome. Gdzie używam branżowego słownictwa, które nie jest zrozumiałe w każdym gronie. Bo ASAPy, czalendże, follow-up’y czy też calle – nie są to powszechnie używane pojęcia.

 

Portet kobiety w świecie nowych technologii – wnioski z raportu

Portet kobiety w świecie nowych technologii – wnioski z raportu

Wiosną tego roku wypuściliśmy raport 55 kobiet w świecie nowych technologii. Mamy już jesień i wiemy, że spełnił on swój cel: dziennikarze, którzy korzystają z niego jako źródło z pomysłami pod ciekawe tematy, a organizatorzy wydarzeń wyszukują prelegentki.

Dzisiejszy wpis będzie adresowany przede wszystkim do kobiet, które chcą świadomie kreować swój wizerunek. Zebrane tutaj sugestie są oparte w całości na obserwacji tego, jak nieraz wyglądała współpraca z niektórymi uczestniczkami naszego raportu.

Od razu zaznaczam, nie każda kobieta tak się zachowała. Jednak było ich sporo, co pozwala na pewno obserwację, że to nie jest przypadek. Są pewne wzorce zachowań i warto się im lepiej przyjrzeć. W naszym odczuciu da się je łatwo zmienić i wdrożyć w życie. Zapraszam do lektury.

  1.     Odpisuj na wiadomości

W raporcie znajdziecie 55 kobiet, ale w sumie skontaktowaliśmy się z ponad 90. Rozumiem, że nie każdy ma czas żeby przygotować odpowiedzi na pytania, które ktoś nam zadaje. Kilka razy dostaliśmy odpowiedź, że dana osoba ma dużo pracy/wakacje itp. i nie da rady przygotować materiałów.

Często dawaliśmy wtedy dodatkowy termin. Część osób powiedziało, że i tak nie da rady. I tutaj nikt się nie obrażał. Doskonale to rozumiemy i szanujemy.

Kiedy jednak ktoś tak po prostu nie odpisał, a widzieliśmy, że wiadomość była odczytana pozostawał niesmak.

Na szczęście mamy już epilog i pojawiają się osoby, które wstępnie miały obawy o efekty naszej pracy i nie odpisały na wiadomości. W końcu to był nasz pierwszy raport tego typu. Nie chciały podpisać się pod trend troszkę w tym czasie wymęczony przez media i wolały nie angażować się w możliwie ryzykowne przedsięwzięcie. Kiedy zobaczyły efekt naszej pracy i osoby, które są w raporcie, wyraziły chęć udziału w kolejnych edycjach.

Portet kobiety w świecie nowych technologi

  1.     Pilnuj terminów

Zwykle organizatorzy różnego rodzaju opracowań wyznaczają termin do kiedy proszą o dostarczenie treści. I my tak zrobiliśmy. Jednak niestety, mimo, że był on dość odległy nie udało się go dotrzymać sporej ilości osób. Przekładaliśmy, przypominaliśmy się. Chcieliśmy, żeby te osoby się pojawiły w naszym zestawieniu. Zależało nam na tym, by pokazać jak najwięcej kobiet, przedstawić ich różnorodność… dlatego czekaliśmy.

Gdyby termin powiązany był z eventem, innym wydarzeniem, któremu premiera naszego raportu miała towarzyszyć – nie moglibyśmy dłużej czekać.

Rada: Jeżeli masz podany termin, proszę trzymaj się go. Lub jeżeli wiesz, że nie dasz rady – napisz. Jak kilka osób zrobiło o czym pisałam w pkt.1.

  1.     Ty możesz zapomnieć, Internet nie zapomina

Kobiety do których pisaliśmy są wyjątkowe i błyskotliwe. Osobiście cieszę się, że mogę się nimi otaczać, czytać o ich dokonaniach i inspirować nimi.

To, co nas mocno zaskoczyło to to, że tak świadome kobiety nieraz zapominały, że treści, które wrzucają do sieci zostają w niej na zawsze. Szczegóły dalej…

Rada: Jak przekazujesz coś do raportów, opracowań miej pewność, że nie będziesz się ich wstydzić za parę lat.

  1.     Zdjęcie ma znaczenie

Każda z kobiet miała podesłać nam swoje zdjęcie, które potem wykorzystaliśmy do raportu i grafik do promocji samego wydania.

Znacząca część miała profesjonalne zdjęcia, w dobrej rozdzielczości. Wspaniale się na nie patrzyło i było można je potem wykorzystać w różnych formatach. Bywały jednak i takie, które podsyłały bardzo słabej jakości selfie z dzióbkiem.

Portet kobiety w świecie nowych technologi

Wtedy prosiliśmy o podesłanie innego. Może ktoś ma taki styl, jednak naszym celem było stworzenie solidnego opracowania, przedstawiającego kobiety w nowych technologiach. Zdjęcia z dzióbkiem można wrzucać na swój profil na Instagramie, nam zależało na profesjonalizmie.

Rada: Zainwestuj w profesjonalną sesję zdjęciową. Na pewno takie zdjęcia przydadzą się, nie tylko do raportów.

  1.     Profesjonalna nie znaczy poważna

Świat nowych technologii kojarzy się z luzem, swobodą i kolorowymi biurami. To z pewnością przekłada się też na język, w którym często mieszamy polsko-angielskie zwroty. I ja tak mówię!

Jednak to, co nas mocno uderzyło, to język odpowiedzi, który czasem pojawiał się w nadesłanych materiałach. „Wieczorami piszę kodzik”, „najbardziej w branży lubię swojego męża”, „kawka, lapik i do dzieła”… takich wypowiedzi można by mnożyć jeszcze wiele.

W codziennej rozmowie, na swoim profilu – proszę bardzo. Jednak kiedy od początku przedstawiamy cel naszego opracowania to takie odpowiedzi bardzo infantylizują styl wypowiedzi.

My chcieliśmy pokazać profesjonalne, świadome swojej pracy kobiety!

Przez to, zrobiliśmy korektę niektórych odpowiedzi, co jeszcze bardziej wydłużyło nam proces publikacji raportu. Uważam, że było warto. Oczywiście wszystkie zmiany musiały zostać zaakceptowane, co dodatkowo zajęło nam czas.

Rozumiem, że nieraz trudno o wypracowanie własnej granicy – gdzie kończy się profesjonalizm a zaczyna powaga, zbytnia sztywność – ale na pewno da się to zrobić.

Rada: Bądźcie konkretne, dumne i zadowolone z tego co robicie! To, że jesteście tam, gdzie jesteście wymagało od Was wielu lat pracy i edukacji. Nie wstydźcie się tego!

  1.     Twój życiorys jest ważny!

Każda z naszych uczestniczek miała podesłać również swoje bio. Tutaj nie bardzo mogliśmy cokolwiek zmieniać, ale mamy od razu sugestię. Napiszcie na wstępie czym się zajmujecie. Czasem Wasze obecne stanowisko czytelnik znajdzie dopiero w ostatnim zdaniu. W świecie,  w którym tak szybko chcemy dostać konkretne informacje, to może przeszkadzać. Popracujcie nad tym.

Co dalej:

Szykujemy kolejny raport! Powoli zbieramy pomysły, wnioski na przyszłość. Sami też mieliśmy sporo rzeczy do poprawy i na pewno raport “Kobiety w świecie nowych technologii w 2019 roku” będzie bardziej intrygujący.

Wiemy już na co zwrócić uwagę, jesteśmy pasjonatami komunikowania branży nowych technologii a szczególnie chcę byśmy wspierali kobiety. Chcę byśmy mówili o nich tak, było o nich coraz głośniej.

I tak na koniec warto brać udział w takich raportach, bo nigdy nie wiemy jak może o nas dowiedzieć się potencjalny klient, partner biznesowy czy pracownik. Ja sama bardzo się cieszę, że go przygotowaliśmy i wyczekuję kolejnego.