Marta – kobieta, która promuje feng shui w Polsce

Marta – kobieta, która promuje feng shui w Polsce

Wenusjanki pozwalają mi na poznawanie wybitnych, nietuzinkowych, szalenie ciekawych osób. Dzisiaj pierwsza z nich – Marta Kaniewska – audytor klasycznego feng shui. Nie tylko wspiera firmy w ich rozwoju poprzez zastosowanie chińskiej nauki, wydała ostatnio książkę, którą promuje praktyki starożytnych mistrzów.

Zapraszam Was do naszej rozmowy, w której tłumaczy o co naprawdę chodzi w feng shui i w jaki sposób ta nauka zmieniła jej życie.

AK: Powiedz jak się zaczęła Twoja przygoda z feng shui?

Marta Kaniewska : Kiedy pracowałam w Komisji Europejskiej w Brukseli zaczęłam uczyć się języka chińskiego. Wychodząc kiedyś po zajęciach od mojego nauczyciela zadałam mu pytanie: „Dlaczego mieszkasz i prowadzisz swoją szkołę w tak mało ciekawym budynku?” Kamienica nie była wizerunkowo spektakularna. Kiedy dostałam adres i tam weszłam, zastanawiałam się, czy faktycznie będę chciała mieć tam zajęcia. Odpowiedział mi, że ta kamienica ma bardzo dobre feng shui, a szczególnie drzwi wejściowe, które będą go finansowo wspierały do 2044 roku ze względu na bardzo dobre qi. Więcej mi nie powiedział. Po powrocie do domu zaczęłam szukać informacji na ten temat w Google. Nie znalazłam niczego na temat qi, jedynie wzmianek o kolorach i różnych przedmiotach.

Marta Kaniewska-feng shui

fot. Archiwum prywante

Ze względu na to, że mieszkałam w Belgii stwierdziłam, że popytam tamtejszych ekspertów. Poszukałam ich stron internetowych, lecz na większości sprzedawane lub zalecane były tylko jakieś gadżety. W związku z tym, na kolejnych zajęciach zadałam pytanie nauczycielowi, co miał na myśli mówiąc o qi i dlaczego on nie ma gadżetów kojarzonych z feng shui u siebie w kamienicy.

AK: No właśnie, przecież mówi się postaw sobie słonika, postaw coś czerwonego w oknie, postaw jakąś świecę albo tę żabkę, która miałaby przyciągać pieniądze. W takim razie o co tu chodzi, skąd to się wzięło?

Marta : Feng shui jako nauka deprecjonowana jest przez liczne błędne interpretacje jej założeń i praktycznych zastosowań, a także przez nieprawdziwe informacje na jej temat. Wykorzystywanie różnych przedmiotów jest związane z przeniesieniem kultury chińskiej na grunt europejski. W mojej opinii i w opiniach mistrzów, z którymi rozmawiałam w Azji, wynika to z niewielkiej wiedzy na temat tego, czym  jest autentyczne feng shui i z całej gamy mitów, jakie wokół niego powstały. Mało jest informacji z wiarygodnych źródeł.

Źródłowe materiały dotyczące autentycznego feng shui są w języku chińskim, który jest tłumaczony na język angielski lub inny europejski. Nie ma w księgach nic na temat przedmiotów, kolorów, siatki ba gua i tego co należy do tzw. new age feng shui.

Mistrzowie gromadzili swoją wiedzę i przekazywali ją swoim uczniom. W latach 90. XX wieku feng shui zyskało wielu zwolenników na Zachodzie. Jest to jednak zupełnie inna praktyka, zwana new age feng shui, od klasycznego stosowanego w Azji. Na Zachodzie sprowadzone zostało głównie do mody.

Powstało wiele różnych szkół, w których stosuje się wspomniane gadżety. Kultura chińska jest bogata w motywy i pozytywne symbole, takie jak np. żabki i figurki innych zwierząt. Stosowanie tego typu przedmiotów weszło do zagadnień feng shui dopiero w latach 90. XX wieku i nie ma związku z klasyczną jego wersją.

Feng shui skupia się wokół qi. Prawdziwe qi jest naturalne, a nie stworzone przez człowieka. Prawdziwe qi pochodzi z naturalnych gór, a nie z obiektów i przedmiotów, które można kupić. Klasyczne feng shui jest nauką opartą na logicznych zasadach i formułach, a nie gadżetach.

AK: Jak to się stało, że skończyłaś pracę w Komisji i zajmujesz się teraz już tylko feng shui?

Marta:  Kiedy mój nauczyciel powiedział mi, że przyjechał do niego znajomy z Tajwanu i wybrał mu odpowiedni budynek na kamienicę i mieszkanie, co wymagało dosyć głębokiej analizy, to stwierdziłam, że jest to ciekawe i niekoniecznie związane z kolorami. Mam umysł analityczny, ścisły i ciekawią mnie różne możliwości. Ponownie poszukałam informacji w Internecie, jednak nic nie znalazłam.

Zaczęłam szukać odpowiednich szkół uczących feng shui i znalazłam je w Malezji. W międzyczasie byłam na konferencji w Singapurze, gdzie potwierdziłam, że te dwie akademie, w których zdobywałam wiedzę, są uznawane za najlepsze. Pojechałam również do Chin, bo chciałam  podszkolić język chiński. Mistrzów, których poznałam wcześniej, niestety nie spotkałam, ponieważ okazało się, że są poza Chinami, np. na Tajwanie.

W międzyczasie kupiłam sobie różne DVD, oglądałam je godzinami, niestety jedyne co na nich się znajdowało to krajobrazy gór, wód, domy, osiedla – zupełnie inny kontekst. Podjęłam decyzję, że Komisja Europejska nie jest moją ścieżką zawodową, że zajmę się audytem klasycznego feng shui. Zawsze podkreślam, że zajmuję się klasycznym, a nie new age feng shui. Niestety większość osób i tak nie widzi różnicy. Dla nich oznacza to dokładnie to samo.

AK: Co Cię przekonało? Wydaje mi się, że Komisja Europejska była pewną i stabilną pracą, a Ty nagle rzucasz wszystko i zostajesz konsultantką feng shui?

Marta: Jestem pasjonatką życia i moich zainteresowań. Wynagrodzenie jak najbardziej jest dla mnie istotne, lecz feng shui ma również wspierać sprzyjające finansom okoliczności. Jeżeli będę posiadała odpowiednią wiedzę z tego zakresu, to i tak będę miała pieniądze. Aspekt finansowy nie przezwyciężył mojej pasji.

AK: Dużo jest takich osób, jak Ty, w Polsce? Chodzi mi o osoby, które mają taką wiedzę w tym obszarze, nie na zasadzie słoniki, żabki czy wieczne dzwonki.

Marta: Jedną osobę znam, aczkolwiek trudno mi powiedzieć, czy ma wiedzę na tym samym poziomie, natomiast wiem, że  uczyła się w tej samej akademii co ja.

AK: Od jak dawna się tym zajmujesz?

Marta: Działalność prowadzę od stycznia 2013 roku, natomiast wcześniej pomagałam znajomym, kiedy się uczyłam.

AK: Dlaczego warto spróbować czegoś takiego? Na czym to polega? Przychodzisz do jakiegoś domu, biura i co robisz?

Marta: Zanim przyjdę do biura to zawsze na podstawie adresu oglądam teren w Google maps. Analizując miejsce rozpatruję go na trzech różnych poziomach, w zewnętrznym obejmującym obszar kilku kilometrów od rozpatrywanej nieruchomości, zewnętrznym bezpośrednim w zasięgu wzroku, wewnątrz budynku, jeżeli już jest wybudowany. Dwa ostatnie analizuję na miejscu.

W Google patrzę, gdzie jest najbliższa woda, wzniesienia, jak się układają poziomice, gdzie są najbliższe ronda itp. Dzięki temu mam pierwszy ogląd danego miejsca. Ponadto na podstawie daty urodzenia właściciela, większych czy mniejszych firm, analizuję potencjał danej osoby m.in. w zakresie finansów, relacji, a także jego osobowość. Chcę być dobrze przygotowana. Na miejscu oglądam i analizuję otoczenie blisko danej nieruchomości, robię potrzebne pomiary m.in. mierzę skierowanie budynku, kierunki świata, położenie i rodzaj dróg, skrzyżowań i rond, jak również pozostałą istotną infrastrukturę. Dopiero później wchodzę do budynku.

AK: Czy zdarza Ci się tak, że sprawdzisz sobie to biuro, tę osobę po dacie urodzenia i myślisz sobie: ona ma z tym i z tym problem, to i to nie działa, a potem przychodzisz i celujesz dokładnie w punkt, jeśli chodzi o potrzeby tej osoby?

Marta: Nie, analizuję, a ponadto nie jest to zakres mojej pracy. Skupiam uwagę na potencjale finansowym danej osoby, bo z reguły każdy prosi o polepszenie warunków finansowych. Natomiast jeżeli chodzi o miejsce, to rzeczywiście, mam pierwszą ocenę otoczenia, ale dopiero będąc na miejscu ją potwierdzam. Robię pomiar kompasem, sprawdzam formuły i dopiero wtedy mam pełen obraz tego miejsca. Dopóki nie zmierzę miejsca kompasem, nie mogę dać ostatecznej opinii.

AK: I teraz jesteś na takim spotkaniu, zmierzyłaś sobie wszystko na zewnątrz i co się dalej dzieje?

Marta: Wchodzę do budynku, rozmawiam z daną osobą, mówi mi jakie są jej cele, ponieważ zwykle wcześniej tylko prosi o spotkanie. Jej cele determinują szczegółowość mojej analizy, w tym wnętrza  budynku, potrzebnych pomiarów. Plany nieruchomości zawsze otrzymuję przed spotkaniem. Po spotkaniu, już w swoim biurze dokonuję analizy.  Następnie wysyłam raport z zaleceniami, po którym następuje rozmowa lub spotkanie.

AK: Co na przykład może być takim zaleceniem? Skoro nie ma słoników, to co jest?

Marta: Głównie chodzi o znalezienie źródła qi i sposób wykorzystania go w obrębie danej nieruchomości, ponieważ feng shui działa w oparciu o to, jak qi się przemieszcza, gromadzi i czy w ogóle udaje się ją zgromadzić.

Qi jest to nienamacalna forma energii, która jest w naszym otoczeniu. W tym przypadku nie lubię używać słowa energia, lecz nie widzę alternatywy. Podczas pracy szukam źródła qi, często sprawdzam czy jest rondo, które można byłoby połączyć za pomocą formuł z drzwiami wejściowymi lub bramą wjazdową na teren posesji. Przykładowym zaleceniem dotyczącym otoczenia może być zmiana miejsca lub skierowania drzwi wejściowych, bramy wjazdowej. W budynku wskazuję najkorzystniejsze pomieszczenia dla poszczególnych działów, miejsca o odpowiednim potencjale w danym roku,  skierowania biurek dla kluczowych osób, wyznaczam miejsce spotkań. Zalecenia są indywidualnie dostosowane do celów analizy jak i branży firmy.

AK: Po jakim czasie można spodziewać się jakichkolwiek efektów?

Marta: Różnie. Zależy to od celu, ilości i stopnia wprowadzenia zaleceń, a także potencjału samego miejsca i jego otoczenia. Po dwóch tygodniach, miesiącu, czasem nawet po kilku godzinach.

AK: Czy jest cel, którego nie jesteś w stanie spełnić?

Marta: Tak, są takie cele, których otoczenie samej nieruchomości i układ danego budynku bardzo ogranicza i nie jest to po prostu możliwe. Czasem jest tak, że qi w ogóle nie dociera do budynku, a klient nie ma możliwości lub nie chce ingerować w otoczenie. Zdarza się, że pole manewru jest bardzo ograniczone.

AK: To co wtedy możesz zrobić? Jakie są efekty Twojej pracy? Co się zmienia w firmach i w życiu takich osób?

Marta: W takich sytuacjach zalecenia dotyczą wnętrza budynku. Jakie są efekty mojej pracy? Rezultaty zależą od celów klienta i stopnia wprowadzenia zaleceń. Pojawia się więcej nowych możliwości, bardziej sprzyjających funkcjonowaniu warunków, firma zwiększa swój udział w rynku, ma więcej klientów, zwiększa się lojalność i zaufanie klientów do firmy. Firma ma większy potencjał.

AK: Co najbardziej lubisz w swojej pracy?

Marta: Analizę. To, że mogę badać, oceniać potencjał terenu wykorzystując swoją wiedzę. Mam materiały, formuły, osoby i ich cele, które po prostu analizuję, co można byłoby zrobić, czy jest potencjał. Po prostu mnie to kręci.

AK: Kto powinien się do Ciebie zgłaszać? Komu najbardziej jesteś potrzebna lub kto najbardziej skorzysta na Twojej pracy?

Marta: Na pewno są to firmy, które chciałyby zwiększyć swoje możliwości na rynku, poprawić ich funkcjonowanie, efektywniej działać, mieć więcej klientów, większe zyski, obroty. Również takie, które chciałyby, żeby ich pracownikom pracowało się lepiej. Między innymi daję zalecenia dotyczące środowiska pracy tak, aby sprzyjało ich efektywności, co przekłada się z korzyścią na obroty i zyski.

AK. Dziękuję za rozmowę.

Marta: Dziękuję

Zapraszam do strony www Marty: http://www.szanhe.pl/

Co promocja IT ma wspólnego z warzywniakiem?

Co promocja IT ma wspólnego z warzywniakiem?

Co promocja IT ma wspólnego z warzywniakiem?

W kwietniu tego roku miałam przyjemność wystąpić na konferencji East-Media w Białymstoku, wydarzenie poświęcone jest trendom w marketingu, szczególnie wykorzystaniu nowych technologii w dotarciu do potencjalnych klientów. W tym miejscu składam gratulacje Organizatorom za przygotowanie ciekawej i dobrze zaplanowanej konferencji.

Promocja IT

Podczas swojego wystąpienia opowiadałam o tym, co promocja IT, ma wspólnego z warzywniakiem. Firmy korzystają z tego rodzaju usług przede wszystkim po to, aby się wyróżnić, pokazać swoją unikatowość. Public relations to komunikowanie o aktywności przedsiębiorstwa, realizowanych projektach, a to z kolei wpływa na wzbudzanie większego zaufania do naszej pracy wśród partnerów biznesowych czy inwestorów.

Skutecznie realizowane działania promocyjne sprawiają, że inni chętniej korzystają z naszych usług wierząc w nasze doświadczenie i know-how. Poniżej przedstawię najważniejsze kwestie, które poruszałam w trakcie całego wystąpienia.

Warzywniak jest zwykle blisko ludzi

Różnica pomiędzy warzywniakiem i hipermarketem jest duża. Mianowicie, decydując się na zakupy w warzywniaku wiemy, że dostaniemy w nim produkty świeże i w dobrej jakości, bo sprzedawcę często znamy osobiście. Dodatkowo te małe sklepy są zazwyczaj blisko naszego domu i wyskakujemy tam w dresach, kiedy dajmy na to brakuje nam składników, by móc dokończyć gotowanie. Inaczej jest w przypadku zakupów w dużych sieciach handlowych. Wtedy organizujemy wyprawę, do której przygotowujemy się spisując listę rzeczy, które musimy kupić na najbliższy miesiąc.

Podobnie wygląda sytuacji w przypadku technologii. One mają nam służyć, pomagać w rozwiązywaniu codziennych problemów, ułatwiać życie. Tak powinny być przygotowane i tak komunikowane, aby korzystanie z nich nie stanowiło wyzwania.

Proste, ciekawe komunikaty, pokazujące że ich twórcy rozumieją potrzeby klientów, więcej zrobią dla promocji twojego rozwiązania, niż nawet najbardziej ambitne, tłumaczące wszystkie funkcjonalności instrukcje obsługi. To, że twoja aplikacja, portal, urządzenie powstało w oparciu o najnowocześniejszą technologię jest bardzo ważne, jednak zainteresuje naprawdę niewiele osób.

Chcesz dotrzeć do większej liczby klientów? Pokazuj jasno, przejrzyście i czytelnie dlaczego właśnie twój produkt jest tym, który powinniśmy kupić, a wszystkie smaczki technologiczne, zostaw tym, którzy będą je w stanie zrozumieć.

Sprzedawca rozumie twoje potrzeby

Z uwagi na mniejszy dystans pomiędzy sprzedającym i kupującym, zakupy face to face w warzywniaku sprawiają, że możesz powiedzieć co robisz na obiad i z czym masz kłopot, a Twój rozmówca doradzi Ci i podpowie, bo świetnie zna swoje produkty.

Ty właśnie jesteś takim sprzedawcą. Dlatego też, kiedy np. promujesz aplikację sportową musisz wiedzieć, jaką potrzebę klienta ma ona zaspokoić i w jakich sytuacjach będzie ona wykorzystywana. Dlaczego? Aby odpowiednio dobrać kanały komunikacji. Dla przykład jesteś startupem zajmującym się tematem zdrowia? Świetnie. Pamiętaj, że artykuły na portalach dla fanów technologii niekoniecznie przełożą się na rozwój firmy, pomyśl raczej o portalach zdrowotnych, czasopismach, konferencjach prezentujących jak żyć zdrowo. Tam znajdziesz ludzi, którzy mogą potrzebować właśnie tego, czym zajmuje się twoja firma.

Promocja IT – mów prostym językiem i nie zapomnij o prezentacji korzyści

Na straganie widzisz jakiś egzotyczny owoc lub warzywo. Z jednej strony jesteś  zaciekawiony, z drugiej masz obawy, czy będziesz wiedział jak go przyrządzić? Co zrobić, by móc poznać ten nowy smak? Jak obejść się z nim właściwie? Jeżeli zapytasz sprzedawcę z pewnością poda Ci nazwę produktu, opowie jak się go używa i z czym najlepiej smakuje. I nagle obawy znikają. Kupujesz, niesiesz je do domu, by tam zaskoczyć wszystkich zupełnie nową, egzotyczną potrawą.

Analogicznie będzie w przypadku tworzenia nowego programu, aplikacji czy produktu. Widziałeś, że u kogoś dobrze on działa i teraz sam jesteś ciekaw czy sprawdziłby się u ciebie. W Twojej głowie zaczynają się mnożyć pytania i wątpliwości. Czujesz, że nie masz pewności czy wszystko zrobisz jak należy. A może poznanie tego rozwiązania zajmie ci za dużo czasu i okaże się, że gra nie była warta świeczki?

W przypadku dostarczania usług IT nie zawsze masz możliwość bezpośrednio porozmawiać z potencjalnym klientem. Często pierwszym miejscem kontaktu jest strona www. Jest ona wizytówką tego, co robisz. Pamiętaj, że język branżowy może być trudny w odbiorze, a co za tym idzie może zniechęcać Twoich odbiorców. Co powinieneś zrobić? Przede wszystkim pokazać stronę kilku osobom z różnymi upodobaniami i zapytaj ich o opinie na temat czytelności strony i jasności komunikatów na niej zawartych. Następnie niech wcielą się w Twojego klienta i powiedzą o swoich potrzebach.

Promocja IT

Kontekst liczy się za każdym razem

Czy warzywniak znajdujący obok stacji benzynowej lub pomiędzy sklepami odzieżowymi w galerii handlowej wzbudziłby Twoje zaufanie? Mojego nie, bo w moim odczuciu taki sklep nie pasuje do takich miejsc. Podobnie rzecz się ma w przypadku promocji IT.

Początkujący przedsiębiorcy przychodzą do naszej agencji i mówią, że chcą być wszędzie. Za każdym razem odradzamy im tego rodzaju działania, ponieważ:

  1. Często wiązałoby się to z ich bardzo dużym obciążeniem czasowym – na udział w wywiadach i nagraniach też trzeba mieć czas, a zwykle nie mogą sobie pozwolić na kilka dni wolnego, aby tylko spotykać się z dziennikarzami;
  2. Nie każde medium dotrze do grupy, która ich faktycznie interesuje – więc może i ich ego urosłoby, ale jednak nie przełożyłoby się to na wzrost wartości czy ilość klientów firmy.

Zdecydowanie bardziej polecam wybranie kluczowych dla klienta mediów, a następnie nawiązaniu i budowaniu dobrej oraz trwałej relacji z dziennikarzami. Bezmyślne wysyłanie informacji do wszystkich odradzam. Podobnie w przypadku wysyłania jednej informacji do wielu osób jednocześnie. Wtedy już tylko krok do popsucia jeszcze dobrze nie rozpoczętej współpracy.

Kupujemy oczami

Ile razy przechodząc koło warzywniaka zatrzymałeś się i kupiłeś produkt, którego w zasadzie akurat nie potrzebowałeś, ale był tak ładnie wyeksponowany, że od razu nabrałeś na niego ochoty?

Identycznie jest w przypadku Twojej firmy. Im lepiej ją zaprezentujesz, chociażby używając atrakcyjnych zdjęć czy grafik, tym bardziej przyciągniesz uwagę innych. Watro zapamiętać! Nasz mózg przetwarza zdjęcia 60 tys. razy szybciej niż tekst. A jak pokazują badania State of Inbound Marketing z 2014 roku:

  • 63% treści zamieszczanych w social mediach to zdjęcia,
  • 94% treści umieszczone w sieci, a wzbogaconych o zdjęcia mają więcej wyświetleń niż bez nich,
  • tweety ze zdjęciami są udostępniane częściej o 150%.

I na koniec, pamiętaj, że najlepsza promocja nie sprzedaje produktu. Sprzedaje wartości, emocje oraz uczucia. A teraz wyobraź sobie, jak skuteczne mogłaby rozwijać się Twoja firma, gdybyś właściwie i ciekawie prowadził działania komunikacyjne.

Promocja IT Promocja IT

Autorem zdjęć jest Dawid Chatkiewicz

Sport a biznes. Jak uprawianie sportu pomaga mi w prowadzeniu firmy?

Sport a biznes. Jak uprawianie sportu pomaga mi w prowadzeniu firmy?

Sport a biznes. Jak uprawianie sportu pomaga mi w prowadzeniu firmy?

Odkąd pamiętam sport zajmował znaczną część mojego życia. Kilka lat trenowałam piłkę siatkową, pływanie, karate kyokushin, teraz głównie biegam, chodzę na fitness i jak jest okazja wędruję po górach.

Można mówić wiele o tym jak ważny jest sport do tego, abyśmy mieli zgrabną sylwetkę czy zdrowe ciało. Ja jednak poza solidną dawką endorfin, widzę jak bardzo hartuje on mój charakter, jak pomaga mi w realizacji codziennych zadań. Co dokładnie mam na myśli? W tym wpisie przedstawię korzyści jakie obserwuję u siebie, które z pewnością zawdzięczam właśnie uprawianiu sportu. Sport a biznes to zdecydowanie ważne połączenie.

  1. Wytrwałość

Uważam siebie za bardzo wytrwałą osobę. Nie napiszę, że upartą, choć to pewnie do pewnego stopnia i moja cecha charakteru. Mam tutaj raczej na myśli to, że nie poddaję się tak łatwo, a to z pewnością dało mi trenowanie karate. Kiedy już opadałam z sił, sensei często stawał naprzeciwko mnie i prosto w oczy powtarzał „Działaj, walcz do końca”! Aż trudno opisać jaka mieszanka uczuć i myśli pojawiała się wtedy w mojej głowie. Jednak w efekcie zawsze znajdowałam zapasy energii, który pozwalały mi do końca zrealizować zaplanowane treningi.

Wychodziłam zadowolona, pełna wiary w siebie i satysfakcji, że pokonałam siebie, zmęczenie, ale przede wszystkim myśli i wątpliwości czy dam radę.

Zawsze kiedy mam gorszy czas, coś nie idzie po mojej myśli, przypominam sobie treningi i pamięć o nich działa na mnie lepiej niż motywacyjne hasła, tak popularne w Internecie.

  1. Dyscyplina

Dyscyplina to kolejna z cech, której nie posiadałabym gdyby nie liczne godziny spędzone na treningach. Trzymanie się planu,  dbałość o wykonywania ich w odpowiedniej kolejności i czasie sprawiły, że łatwiej jest mi teraz dbać o kwestie związane z prowadzeniem własnej firmy.

Własny biznes sprawia, że jestem panią swojego czasu. Szczególnie na początku, kiedy nie miałam zespołu dyscyplina była mi niezbędna, żeby się nie rozleniwić. Trzymała mnie mocno w ryzach, lepiej niż niejeden deadline.

Fitness

  1. Cierpliwość

Nie lubię czekać, zdecydowanie przywykłam do natychmiastowości współczesnego świata. Mimo to rozumiem, że na wiele rzeczy potrzeba czasu. Dla przykładu nie przebiegnę 20 kilometrów kiedy dopiero zaczynam treningi.  Raczej będę stopniowo zwiększać ilość przebiegniętych kilometrów każdego dnia, by w końcu przebiec pożądany dystans.

Dla mnie cierpliwość nierozłącznie wiąże się z pokorą. Pokorą na to, że tylko wytrwale i cierpliwie pracując osiągnę wyniki.

Podobnie w biznesie, nie da się wszystkiego osiągnąć od razu. Na większość rzeczy potrzebny jest czas, odpowiednia strategia, która sumiennie będzie wdrażana.

Góry

  1. Otwartość na ludzi

Sport to zwykle praca zespołowa, wspólne treningi i przyjaźnie. Poleganie na sobie, wzajemne zaufanie i wspólny cel. Sport sprzyja też nawiązywaniu nowych relacji. Czy to w górach na szlaku, w schronisku, czy w klubie fitness, zawsze ktoś podejdzie, zażartuje i tak zaczyna się znajomość.

Kiedy potencjalny partner biznesowych trenuje podobną dyscyplinę co ja, o wiele szybciej i sprawniej nawiązujemy kontakt. Wspólna pasja łączy i sprawia, że lepiej siebie rozumiemy i łatwiej przychodzi nam ustalenie warunków współpracy.

Zdarzą się też takie zabawne sytuacje… 🙂

Bieganie

  1. Umiejętność pracy w grupie

Nie da się samemu zrobić wszystkiego. A jeżeli już się uprzemy, to jest to bardzo trudne. Większość zespołowych dyscyplin sportowych wymaga od nas wyspecjalizowania w danym obszarze. Ja dopiero niedawno zrozumiałam w jaki sposób mogę to wykorzystać w swojej firmie. Kiedyś chciałam być Zosią Samosią, która wszystko dobrze wie i za każdym razem sobie ze wszystkim poradzi. Wraz z rozwojem firmy widzę, że nie jestem już w stanie nad wszystkim panować i muszę współpracować. Znajdować osoby ode mnie lepsze, skuteczniejsze w innych obszarach tak, abym ja mogła zająć się tym na czym znam się najlepiej.

    6. Dystans i  umiejętność bycie sama ze sobą

Tak jak uwielbiam ludzi, ich towarzystwo, rozmowy, wspólnie spędzony czas. Tak też, potrzebuję czasu tylko dla siebie, kiedy układam sobie wszystko w głowie i planuję. Dla mnie najlepiej sprawdza się tutaj samotne bieganie. Dlatego nie brałam i nie planuję brać udziału w maratonach, nie umieszczam informacji ile kilometrów przebiegłam danego dnia, bo bieganie to moja medytacja, która jest tylko dla mnie.

  1. Mierzysz wyżej

Ciało szybko przyzwyczaja się do wysiłku fizycznego. Kiedyś wyczynem mogło być zrobienie 50 brzuszków, dzisiaj 100 nie stanowi problemu. Sport pokazuje jak możemy przekraczać granice w miejscach, które wcześniej wydawały się nam nie do zdobycia. A to z kolei sprawia, że zyskujemy wiarę w siebie i swoje możliwości, uczymy mierzyć wyżej.

Trening udowadniają nam jak potrafimy przekraczać dotychczasowe wyobrażenie o naszych granicach,  rozwijać się i osiągać kolejne sukcesy, nie tylko w sporcie.

Rysy

Flyboarding

 

Kilka słów o networkingu w sieci

Kilka słów o networkingu w sieci

Internet to cudowny wynalazek, szczególnie w przypadku networkingu w sieci. Liczne portale społecznościowe pozwalają na nawiązywanie i utrzymywanie relacji z dużo większą ilością osób niż to kiedykolwiek było możliwe.

Pozwala na stałą promocję, komunikowanie tego co akurat dzieje się w naszym życiu czy w pracy.

Networking w sieci

To poczucie bliskości jakie otrzymujemy stale korzystając z różnych narzędzi potrafi sprzyjać, pomagać nam rozwijać firmy, zwiększać ilość klientów czy ambasadorów marki. Mnie jednak niepokoi co innego. Są osoby, które zatracają się w tworzeniu swojego wizerunku online, utożsamiają siebie z tym w jaki sposób zbudowany jest ich profil i kogo mają wśród znajomych.

Wydaje mi się, że wiele osób ma poczucie, że dodając mnie czy inne osoby do znajomych na Facebooku czy LinkedIn zwiększy swoją sieć kontaktów, który później pomoże w danej sprawie i tym jest dla nich networking w sieci. Dla mnie takie bezmyślne, beznamiętne dodawanie do znajomych gdzie się da, to poważne wypaczenie w nawiązywania relacji w sieci.

Moje spojrzenie na rozwijanie kontaktów w Internecie troszkę się różni i dzisiaj chciałabym Wam pokazać w jaki sposób udaje mi się poznać wyjątkowe osoby i nawiązywać z nimi relacje. A przede wszystkim czego unikam. Moja ścieżka wygląda następująco.

Networking w sieci – jak ja to robię

Załóżmy, że potrzebuję dotrzeć do wybranego właściciela firmy. Najczęściej szukam takiej osoby na LinkedIn – unikam Facebooka w takich sytuacjach, ponieważ jest on dla mnie jednak mocno towarzyski, mniej biznesowy.

Dodaję wybraną osobę do grona znajomych. Jeżeli ta osobami mnie przyjmie (większość tak robi), dziękuję za przyjęcie w wiadomości prywatnej i wyjaśniam dlaczego postanowiłam dodać tę osobę do swojej sieci kontaktów. Często proponuję spotkanie, na którym chciałabym opowiedzieć o swoim pomyśle na współpracę czy projekt.

Jeżeli ta osoba ma czas i chęć to ustalamy szczegóły i działamy ☺ Jeżeli nie, wiem od razu, że tam nie mam czego szukać i rozglądam się za kimś innym.

A co robię kiedy inni mnie dodają?

Na Facebooku, jeżeli kogoś nie kojarzę to zwykle nie przyjmuję. Istnieje opcja Follow i zawsze zainteresowana osoba możne z niej skorzystać. Z kolei na LinkedIn, kiedy mam więcej czasu przyjmuję każdą osobę i następnie piszę do niej wiadomość, czemu zawdzięczam dodanie mnie do jej sieci kontaktów.

I tu zaczynają się dziać najróżniejsze rzeczy. Zwykle ten ktoś wchodzi ponownie na mój profil i albo odpowiada mi na wiadomość, albo nie. Jeżeli nie dostanę odpowiedzi zwrotnej za jakiś czas usuwam te osoby. W końcu, skoro nie miała specjalnego powodu aby mnie dodać, to dlaczego miałabym mieć ją dalej w gronie swoich kontaktów?

Nie raz dostaję takie kwiatki

networking w sieci

A bardzo często tak właśnie zaczynam współpracę z kimś. Czasem to ja jestem czyimś klientem, czasem ktoś szukał agencji do obsługi i tak do nas właśnie trafia. Poznałam przez to wiele świetnych osób i nawiązałam ciekawe znajomości.

Wiem jedno, tego rodzaju zachowanie bardzo mi pomaga, bo wiem o co danej osobie chodzi. Zachęcam też do tego osoby, których wizerunkiem się zajmujemy, a oni czasem odpisują mi tak.

Networking

Mam nadzieję, że przekonałam Cię do mojego spojrzenia na networking w sieci ☺ Życzę ci mnóstwo świetnych projektów, które może powstaną jeżeli zaczniesz stosować moją zasadę ☺

Akademia Wenusjanki – czyli jak zostać idealną businesswomen

Akademia Wenusjanki – czyli jak zostać idealną businesswomen

Własna firma to cel, marzenie niejednej z nas. Czasem to sytuacja życiowa wymogła na nas zostanie przedsiębiorcą. Jednak jeżeli już czymś się zajmujemy, zwykle chcemy wykonywać swoją pracę jak najlepiej.

Pamiętam jak przed założeniem firmy brałam udział w różnych szkoleniach dla przyszłych ludzi biznesu. Uczyłam się wtedy o pisaniu biznes planu, księgowości, zarządzaniu pracownikami. I teraz z perspektywy czasu, mam wrażenie, że takie szkolenia przed założeniem firmy nie wniosły wiele w moje życie.

Co robiłam wcześniej

Wynika to przede wszystkim z tego, że wtedy większość rzeczy była dla mnie tylko wyobrażeniem. Nie umiałam odnieść się do rzeczywistości, znaleźć analogii rozwiązania jakiegoś problemu w realnych sytuacjach, które mi się przydarzały. Porównałabym to do nauki języka obecnego bez mówienia. Niby wszystko wiem, znam słówka, czasy, znam zastosowanie, ale kiedy przychodzi mi nagle coś powiedzieć, nie umiem tworzyć zdań.

Założenie własnej firmy sprawiło, że jednocześnie miałam lekcje ze wszystkiego co wiąże się z prowadzeniem biznesu. Od razu uczyłam się zarządzania finansami, zatrudniania i delegowania obowiązków, sprzedaży i negocjacji z klientami, nie raz też windykacji. Kiedy powołałam wtedy Com Creation a obecnie Come Creations Group stałam się w pełni panią swojego czasu. Wpadałam, i dalej wpadam ale już mniej, w skrajności jeżeli chodzi o czas mojej pracy.

Nie raz zaniedbałam higienę dnia codziennego, odpoczynku, czasu dla siebie. Wydawało mi się, że pracując więcej, więcej zrobię. Jednak ciało ma swoje ograniczenia, dla których ja nie byłam zupełnie pokorna.

Akademia Wenusjanki

Co się zmieniło

W dalszym ciągu wiele rzeczy poprawiam, optymalizuje w swojej firmie. Jednak te cztery lata, to swego rodzaju rollercoster, który byłby inny, gdybym szybciej uczyła się, otwarciej mówiła, że mam z czymś problem i szukała wsparcia wśród znajomych znacznie bardziej wprawionych w meandry własnego biznesu.

Dużo rozmawiam z innymi przedsiębiorcami o takich problemach jak zarządzanie budżetem firmy, tego jak rozkładać i planować wydatki. Przewidywać różne tendencje, delegować obowiązki, a później weryfikować efekty. W oparciu o te wszystkie rozmowy, i swoje własne doświadczenia, postanowiłam powołać nowy projekt pt. Akademia Wenusjanki. Dwa lata temu też podchodziłam do tego projektu, ale właśnie z braku wiedzy o różnych uwarunkowaniach, nie doszedł do skutku.

Teraz postanowiłam ponownie go zrealizować. Zebrałam wszystkie tematy z jakimi borykałam się ja lub moi znajomi, przy prowadzeniu firmy. Cała Akademia Wenusjanki składa się z 10 weekendowych zajęć. Każda chętna Wenusjanka może wybrać sobie te z zajęć, którego akurat potrzebuje lub serię. Dzięki temu dajemy wybór i pozwalamy na indywidualne ustalenie swojego planu rozwoju.

Akademia Wenusjanki

Tematy, które podejmuję

Zarządzanie sobą w czasie – w końcu, każda z nas chce jak najszybciej i najlepiej pracować i zająć się także innymi swoimi pasjami.

Personal Branding – Twoja firma to Ty. Lider – to osoba, która wielokrotnie przyciąga klientów poprzez swój wizerunek – zadbaj o to, aby był jak najkorzystniejszy dla Ciebie.

Modele biznesowe w praktyce – czy na pewno wiesz co sprzedajesz i co jest wartością w twojej firmie? A może gdzieś wokoło jest obszar, który też mogłabyś zagospodarować. To szkolenie pomoże ci właśnie w tym zakresie.

Podstawy prawa w małej firmie – taniej kosztuje praca prawnika niż błędy czy zaniedbania jeżeli nie współpracujesz z jakimś. Na tych zajęciach dostaniesz gotowe wzory umów, które później będziesz mogła dowolnie edytować. Poznasz zagadnienia, które wymagają szczególnej uwagi obojętnie na jakim etapie firmy jesteś i dowiesz się jak sobie z nimi radzić.

Public relations w twojej firmie – w jaki sposób sprytnie promować firmę, aby więcej osób o niej wiedziało? Na którym etapie warto zatrudnić pracownika, a kiedy bardziej sprawdzi się agencja? I wreszcie, albo przede wszystkim jak zacząć i czego unikać.

Social media rentgen – media społecznościowe to podstawa, ale nie w każdym biznesie. Dzięki szkoleniu dowiesz się, który z kanałów będzie dla ciebie najlepszy, a na który szkoda czasu. Poznasz proste techniki, które pozwolą ci na rozwijanie komunikacji w social media skutecznie, dowiesz się jak to robią najlepsi. Bo w końcu to od nich najlepiej się uczyć.

Jak skutecznie zwiększyć sprzedaż w Internecie? – e-commerce to trend, który z każdym rokiem zyskuje większą popularność i zwolenników. My też coraz więcej kupujemy w sieci. Na co zwrócić uwagę przygotowując swój sklep? W ogóle czy one jest ci potrzebny? Odpowiedzi na te pytania i wiele innych, poznasz w trakcie tych zajęć.

Efektywne zarządzanie zespołem – rozwój firmy nieodłącznie wiąże się ze zwiększaniem osób, które pomagają ci w jej prowadzeniu. Co zrobić aby dobrać właściwych ludzi, którzy będą rozwijać ją razem z tobą? To szkolenie pokaże jak delegować i sprawdzać, byś miała poczucie dobrze wykonanej pracy i świetny zespół.

Zarządzanie budżetem firmy – właściwe zarządzanie pieniędzmi to podstawa. Bez tego wiele możesz stracić lub przeoczyć. To must have każdego przedsiębiorcy, po to aby dbać o właściwy przepływ pieniądza, odpowiednie planowanie wydatków i inwestowanie zarobionych środków.

Trening kreatywności. Pobudzanie kreatywności w zespole – niestandardowe myślenie już nie jest tylko pobożnym życzeniem. Duża konkurencja, zalew informacji jaka spotyka nas każdego dnia powoduje, że nie możemy już pozwolić sobie na sztampowe działania. W jaki sposób rozwijać kreatywne podejście do swojej pracy i w zespole? Jak tworzyć ciekawe rozwiązania? Te zajęcia pozwolą ci na poznanie wielu narzędzi, które będziesz mogła wykorzystywać każdego dnia w swojej firmie.

Do kogo skierowana jest Akademia Wenusjanki?

Akademia Wenusjanki skierowana jest przede wszystkim dla kobiet już prowadzących swoje firmy. Dzięki temu spotkasz na zajęciach nie tylko praktyków, ale przede wszystkich będziesz miała okazję skonfrontować swoje wątpliwości i problemy z innymi, podobnymi tobie kobietami.

Cały weekend poświęcony jednemu tematowi pozwoli na bardzo dogłębną analizę danego zagadnienia, stworzenia modeli idealnych do twojego biznesu, a przez to pomoże ci w lepszym jego prowadzeniu.

Zostań idealną businesswomen i dołącz do nas.